Miłość można wyrażać na rozmaite sposoby, ot choćby zabierając kochaną osobę na romantyczną kolację czy… ciacho (tak tak, czytasz tekst autorstwa łasucha, nie może być inaczej?). O tym, kto przygotował ciekawe propozycje i jakie nowe miejsca warto wypróbować przy okazji Walentynek, dowiesz się z tego artykułu.

 

 

1. Śmietanka z Lourse’a

 

Na mapę Warszawy po dekadach nieobecności wróciła cukiernia Lourse’a. Dla przypomnienia: założona jeszcze w latach 20 XIX wieku, kiedy mieszkańcem Warszawy był m.in. Fryderyk Chopin, początkowo ulokowała się na rogu Miodowej i Kapitulnej. Była wzorowana na kawiarniach paryskich, a wspomnienie słynnego kompozytora nie jest przypadkowe: wiemy, że bywał u Lourse’a. Oprócz ciastek i cukierniczych nowinek można tam było… zagrać w szachy czy stanąć do rozgrywki przy bilardowym stole.

 

 

Po pół wieku istnienia cukiernia przeniosła się do gmachu hotelu Europejskiego i tu pozostała przez kolejnych kilkadziesiąt lat. Choć już umiejscowienie lokalu ulegało zmianie: początkowo od strony Krakowskiego Przedmieścia, z czasem przeniosło się na drugą stronę budynku. Nie minęło wiele czasu, a Lourse stał się ulubionym lokalem środowisk dziennikarskich, naukowych i prawniczych. Kwitła tu miłość do słodkości i ploteczek. Bywali tu artyści, bywali ich wielbiciele, a nazwisko pochodzącej ze Szwajcarii rodziny na dobre splotło się ze społeczno-kulturalną historią Warszawy.

 

 

Serce na… talerzu

 

 Dziś znów można wpaść do Lourse’a, choć konia z rzędem temu, kto w mikroskopijnej przestrzeni zdoła choćby… rozłożyć większą serwetkę, nie tylko szachownicę?. W lokalu są wysokie, barowe stoliki na szybką kawę, można też usiąść w holu hotelu, który obecnie działa pod marką Raffles Europejski.

 

 

Gości spragnionych spotkania z historią zaprasza też znajdujący się za ścianą Long Bar – tam też, jeśli wykażemy się asertywnością, możemy zamówić coś z oferty Lourse’a, nawet (sic!) bez wychodzenia do cukierni. Tak tak, taką właśnie propozycję próbowała nam złożyć kelnerka, na szczęście udało się jej to wyperswadować i dostać ciastka na stolik (a miłość do polskiej obsługi natychmiast w mojej zagranicznej znajomej wzrosła;).

 

Lourse pamięta o swojej kulturotwórczej roli i co pewien czas można tu trafić np. na biało-czerwone słodkości patriotyczne (np. 11 listopada).  Z racji Walentynek serwowane będzie ciastko w kształcie serca.

Gdzie: Lourse, Raffles Hotel Europejski, otwarte od 10.00 do 20.00

 

 

2. Nowa epoka smaku

 

W tym samym budynku, ale zupełnie z innej strony od jesieni działa restauracja „Epoka”. Szefem kuchni jest – znany ze zwycięstwa w Top Chefie – Marcin Przybysz. O tym miejscu wspomnę Ci jeszcze niejeden raz, zatem dziś tylko zapodaję temat.

W Epoce poczują się jak u siebie zarówno miłośnicy wykwintnej kuchni, jak i pasjonaci Warszawy, architektury, historii czy dziejów kultury (również, ale nie tylko – stołu). Wnętrze znaczone jest żeliwnymi słupami, które miały wzmacniać konstrukcję hotelu, kiedy obok – na placu Saskim  – zaczęto drążyć fundamenty pod wielki Sobór Św. Aleksandra Newskiego.

 

 

Menu – składające się z 5, 10 albo 15 odsłon – składa się ze współczesnych interpretacji historycznych przepisów.  W menu, oprócz nazwy dania, jest za każdym razem podany rok, kiedy opublikowana została książka kucharska, stąd dana receptura pochodzi. Nie powiem, data rozpoczynająca na 16…, trzeba przyznać, robi wrażenie. Można wyobrazić sobie, że właśnie ta potrawa serwowana była na stołach Zygmunta III Wazy, Władysława IV czy Jana III Sobieskiego (np. żeby wyrazić miłość do Marysieńki).

Kiedy zaczęłam chadzać do ekskluzywnych restauracji, długo miałam poczucie, że nie będę rozumieć karty (np. z racji wyjątkowo rzadkich składników itp.). W Epoce nie ma takiej obawy. Każde kolejne danie jest omawiane przez kelnera, wraz z sugestią… odnośnie sposobu spożywania. „Najwygodniej jeść palcami” – usłyszałam podczas kolacji w Epoce chyba ze dwa razy. Cudowne!

 

Z sercem do gościa 

 

Wielbiciele designu będą mieli tu używanie. We wnętrzach pojawiło się mnóstwo perełek, specjalnie sprowadzonych tutaj np. z Francji, a całą ceramikę projektowała Dominika Dondé. To małe dzieła sztuki.

 

 

 

Stali bywalcy (których od jesiennego otwarcia trochę już się uzbierało), mają własne, personalizowane uchwyty na serwetki. Każdy gość, niezależnie od tego, który raz je w Epoce, może też liczyć na zabranie za kulisy czyli do serca restauracji. Mowa o przestronnej kuchni, gdzie stoły, na których przygotowywane są dania nie są podzielone pod względem typu potrawy (np. mięsa, ryby itd.) tylko… używanej do ich przygotowania książki kucharskiej.

Te ostatnie – również w wydaniach kolekcjonerskich, podarowanych przez jednego z gości – też możemy zobaczyć. Najwygodniej przeglądać je przy niedużym, wysokim stole z widokiem na kuchnię.

Gdzie: Restauracja Epoka, ul. Ossolińskich 3

 

 

Lista przydatnych aplikacji pomoże Ci samodzielnie poznawać miasto! Pobierz tutaj.

.

Obejrzyj wywiad o romantycznej Warszawie, od 8 minuty:

 A skoro tyle już wiesz, co nowego w hotelu Europejskim, pora na konkurenta, który – kiedy otwarto go w 1901 roku – stanowił największe wyzwanie dla położonego przy Krakowskim Przedmieściu hotelu. Mowa oczywiście o hotelu Bristol.

 

3. Tanecznym krokiem

 

Tu – a jakże – propozycja walentynkowa jest bardzo rozbudowana.

Nie wiem, czy obiło Ci się o uszy, że w czasach II RP popularne w mieście były tzw. fajfy. To nic innego jak… tea time czyli herbatka o piątej popołudniu. Organizowała je m.in. skandalistka Irena Krzywicka. 14 lutego, w dzień Św. Walentego, możesz zabrać swoją wybrankę i wyznać jej miłość w wyjątkowych okolicznościach właśnie na Afternoon Tea do efektownego Baru Kolumnowego.

 

 

Jeśli przyjedziecie autem (odradzam), będziecie musieli zadowolić się wyborem angielskich herbat albo ziołowych i owocowych naparów (w cenie 75 zł za osobę). Może zatem warto samochód zostawić w domu i wzbogacić herbatkę o lampkę schodzonego szampana (wówczas ta przyjemność będzie kosztować 125 zł od osoby).

 

 

Dysponując większą ilością czasu (i funduszy), można zdecydować się na romantyczną walentynkową kolację w restauracji Marconi w cenie 195 zł od osoby. W czterodaniowym menu jest m.in. foie gras, tatar z tuńczyka z ostrygą, krewetki królewski i ptysie z ciepłym sosem czekoladowym. Kto zdecyduje się na noc w Bristolu, do śniadania może zamówić ciasto w kształcie serca. Alternatywą jest Bal Walentynkowy organizowany 15 lutego (325 zł/os.)

Gdzie: Hotel Bristol, Krakowskie Przedmieście 42/44

 

 

4. Miłość do aluzji. Iluzji.

 

W innej części Warszawy, na Mokotowskiej, przycupnęła Kukułka. Cukiernia wielkości, nie przesadzając, dziupli (no dobrze, niech będzie: dwóch), za to dwupoziomowej, z antresolą, zmyślnie przemyślanej i stylistycznie i smakowo. Założyli ją specjaliści z dwóch sąsiednich lokali: restauracji „Przegryź” i skrytej w podwórzu, w miejscu dawnych Hybryd restauracji „Ale wino”.

 

 

Rzut oka na łakocie pozwala odkryć kolejną miłość założycieli Kukułki: zdaje się, że jest nią sztuka i to mocno związana z Warszawą. Dowód? Jedno z ciastek – pyszne, lekkie, malinowo-mangowe-  nazwano… fangorką. Hołd Wojciechowi Fangorowi, którego prace zobaczysz na stacjach drugiej linii metra, nietrudno dostrzec również w wystroju wnętrza. Zobacz:

 

 

Wbrew pozorom to nie obraz mistrza, który miał, jako jedyny Polak autorską wystawę w Muzeum Guggenheima. To lampa, ale przyznasz, że bardzo „fangorkowa”. Ciacha też takie właśnie są?.

 

 

Byłam w Kukułce późnym popołudniem, kiedy wybór ciast nie był ogromny. Była jeszcze klasyczna wuzetka (też mogę polecić, zaskakująco lekki krem, pychota) i pascha. Może to pomysł na wielkanocnego łakocia?

Gdzie: Kukułka, ul. Mokotowska 52

 

 

5. Posiedź przy kawie…

 

I na koniec coś dla każdego, kto kocha meble i dodatki sprzed kilkudziesięciu lat. Słowem: dla czujących miłość do vintage. Jeśli należysz do tego grona, zapewne znasz markę Yestersen. To największa w Polsce platforma z autorską selekcją wzornictwa XX wieku, antyków oraz niezależnego designu. Do niedawna wydawało mi się, że głównie z krajów skandynawskich, teraz widzę, że chyba niekoniecznie. Może to (bardzo możliwe) moja selektywna pamięć: jako dziecko oglądałam chyba po prostu najwięcej katalogów meblarskich właśnie ze Skandynawii i teraz tu i ówdzie wypatruję tamtejszych wzorów.

 

… wśród przedmiotów z dawnych lat

Od pewnego czasu meble i dodatki Yestersen Warsaw możesz obejrzeć w naturalnym środowisku czyli we wnętrzach. Rzecz dzieje się w klimatycznej willi na Lekarskiej. W cieniu gwarnej Wawelskiej i Niepodległości możesz przenieść się do oazy spokoju i dobrego smaku. Wnętrzarskiego! Bo choć chcę Ci powiedzieć również o tutejszej kawiarni, to do tej ostatniej nie jestem przekonana (może to przejściowe, będę dawać znać).

 

 

Ja trafiłam akurat na barmana, który nie wiedział, jakie ciasta dziś ma w sprzedaży i… przytaknął niefrasobliwie na moje pytanie, czy to, co widzę, to brownie. Nie było to brownie, chyba, że sprzed wieelu dni (czego nie podejrzewam). Może piernik? Twardy, suchy – nie do polecenia na pewno. Do kawy ani entourage’u nie mam żadnych zastrzeżeń, choć ostrzegam przed przyprowadzaniem żywiołowych maluchów (albo partnerów?). Ja sama – wyposażona w wielką torbę, jak co dzień  – czułam się trochę jak słoń w składzie porcelany, cały czas modląc się w duchu, żeby nie strącić cennej karafki czy miseczki.

Słowem: kawę polecam, ciacha – niespecjalnie, wnętrze – jak najbardziej. Latem można jeszcze wyjść do ogrodu, ale póki co – mimo ocieplenia klimatu – raczej Ci tego nie polecam.

Gdzie: Yestersen, ul. Lekarska 5

 

Znalazłeś coś dla siebie? Więcej nowych miejsc na bieżąco polecam tutaj, a jeśli Twoją miłością są… szałowe imprezy, daj znać – może zorganizuję taką na Wielkanoc Twojej firmie.