Kontakt

Zachwycasz się urokliwymi uliczkami Starych Bielan? Lubisz spacerować po rozpiętym między Cytadelą, Mickiewicza i placem Wilsona Żoliborzu Oficerskim? Marzysz o mieszkanku w którejś z międzywojennych luksusowych kamienic dochodowych? Zapraszam na niecodzienny spacer przez Warszawę. Przejdziemy się szlakiem inwestycji wpieranych przez Bank Gospodarstwa Krajowego.

 

Jak to możliwe, że lwia część międzywojennych inwestycji mieszkaniowych stolicy powstała za sprawą banku? To proste. Kiedy po 123 latach zaborów Polska wróciła na mapę świata, była biedna i w dużej mierze zacofana. Przemysł, budownictwo mieszkaniowe i inwestycje samorządowe potrzebowały finansowego lewara, który wydźwignie je i nada niezbędnego impetu. W takich właśnie okolicznościach w 1924 roku powołano do życia Bank Gospodarstwa Krajowego. Zajął on miejsce kilku działających w różnych miastach instytucji: Polskiego Banku Krajowego, Państwowego Banku Odbudowy i Zakładu Kredytowego Miast Małopolskich. Kolejne lata dowiodą, że będzie to słuszna decyzja. Zobacz sam.

 

Zdobycz Robotnicza na Bielanach

 

To malownicze osiedle, które do dziś budzi zachwyt każdego, kto tu trafi, powstało na dawnym Bielańskim Polu Wojennym. W 1926 roku założono spółdzielnię „Zdobycz Robotnicza”, która za symboliczną cenę kupiła tutejsze grunty. Planowano zagospodarować je w duchu idei miast-ogrodów, która pojawiła się dobrych siedemdziesiąt lat temu na Wyspach Brytyjskich i w zachodniej części Europy. U jej podstaw leżała koncepcja Ebenezera Howarda. Stanowiła ona, że w odległości 20 km od centrum miast powstawać będą enklawy łączące zalety życia na wsi z infrastrukturą miejską.

 

 

Spacerując ulicą Płatniczą od stacji metra Stare Bielany do placu Konfederacji zwróć uwagę na kilka typów domów. Na rogach stoją bardziej wystawne, wyższe, czasem z ogrodem zimowym. Te należały do najlepiej zarabiających: majstrów budowlanych. Domy wzdłuż Płatniczej z kolei: skromne, malutkie, choć niepozbawione uroku, wznosili sami dla siebie najprostsi robotnicy. Wielkość domu zależała od zamożności właściciela, który musiał samodzielnie pracować po 2 godziny dziennie na budowie. Koszt tych dwóch godzin pracy zaliczany był na poczet 20-procentowego wkładu własnego. Zgodnie z założeniami spółdzielni była też grupa członków, która zamiast czasu wkładała do inwestycji żywą gotówkę.

 

 

Kryzys w mieście-ogrodzie

 

Kiedy przystępowano do pracy, okolica była odludna i mało zachęcająca. Inwestycję kredytował Bank Gospodarstwa Krajowego, ale do czasu. Podczas Wielkiego Kryzysu, w 1931 roku na jaw wyszły poważne nieprawidłowości finansowe i Bank zajął budynki, żądając natychmiastowej spłaty reszty długu. Ostatecznie część z nich po preferencyjnych cenach trafiła w ręce pracowników banku, reszta – do tworzonych mniejszych spółdzielni.

 

 

Dziś oświetlane światłem gazowych latarni, przetykane drzewkami morwowymi (hodowla jedwabników miała przynosić mieszkańcom realne dochody) domy budzą zachwyt fotografów, filmowców i miłośników sielskich klimatów. Do niedawna mieszkanką tej części Warszawy była Kora.

 

 

Tanio i zdrowo

 

Dosłownie kilka kroków dzieli nas od kwartału zabudowanego całkiem innego rodzaju architekturą. Domy stojące między ulicą Grębałowską a Twardowską wyglądają na poły jak zabudowa działkowa, na poły – nowoczesna acz wyraźnie niedroga alternatywa dla dworków. I o tę niską cenę chodzi. Jesienią 1932 roku, próbując zaradzić skutkom wciąż trwającego kryzysu, zorganizowano w tym miejscu wystawę „Tani Dom Własny”. Jak widać na zdjęciu, odwiedzali ją nawet rządowi oficjele i sam prezydent.

 

 

Na działkach nie przekraczających 600 m2 stanęło dwadzieścia jeden domków-eksponatów. Były kompaktowe, wykonano je z tanich materiałów (głównie drewna), a dzięki atrakcyjnym, nawet 50-procentowym kredytom, miały być dostępne dla średnio zamożnych nabywców. Finansowe zaplecze zapewniał Bank Gospodarstwa Krajowego, a wzorcowym wyposażeniem wnętrz zajęła się – dziś już legendarna – spółdzielnia „ŁAD”.

 

Spisek bankierów i architektów

 

Tu warto zatrzymać się na dłużej przy roli BGK w stymulowanej przez rząd akcji popierania drobnego budownictwa mieszkaniowego. Zaowocowała ona serią konkursów na opracowanie wzorcowych  typów domów: w 1933 jednorodzinnych drewnianych (640 prac, 34 nagrodzone, w jury m.in. Melchior Wańkowicz). Wobec wielkiego zainteresowania, jeszcze w tym samym roku ogłoszono konkurs na domy do zabudowy szeregowej i bliźniaczej – nadeszło 437 projektów, z czego BGK kupił 49. Projektowany domy miały być jednopiętrowe, z dwoma mieszkaniami na każdej kondygnacji i zewnętrznym pomieszczeniem gospodarczym z przeznaczeniem na stajenkę lub warsztat lub pralnię na zewnątrz w dobudówce”. Pokłosiem tego konkursu było osiedle na Kole, prostopadle do ulicy Obozowej. Wiosną 1935 roku na przyległych terenach otwarto Wystawę budowlano-mieszkaniową BGK.

 

 

 

 

Żoliborz to stan umysłu

Kolejny przystanek zrobimy w miejscu, o którym w latach 50. Kazimierz Brandys pisał tak:

Pierwszą cechą żoliborzanina jest rozwinięta świadomość swojego miejsca zamieszkania. Żoliborzanin nie mieszka w Warszawie, tylko na Żoliborzu, tak jak Mickiewicz na Litwie. Prawdziwa polskość rodziła się przeważnie pod znakiem Pogoni, najlepsza warszawskość – między Cytadelą a Laskiem Bielańskim.

 

 

A dokładnie: zatrzymamy się między Wisłą, Cytadelą a placem Wilsona. Wytyczana od 1921 siatka ulic pozostała niezmienna do dziś. Przyjezdnych – choćby na niezwykle popularny Targ Śniadaniowy – często frapuje nazewnictwo ulic, w którym wyraźnie pobrzmiewają wojskowe akcenty: tu plac Inwalidów, tam Forteczna, tu znowu aleja Wojska Polskiego.

 

 

Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Na przedpolu Cytadeli od lat dwudziestych działało Mieszkaniowe Stowarzyszenie Spółdzielcze Oficerów, a domy mieszkalne dla oficerów i żonatych podoficerów zawodowych wznosił Fundusz Kwaterunku Wojskowego. Jego obsługą zajmował się Bank Gospodarstwa Krajowego. Spacer przez Czarnieckiego, Forteczną, Śmiałą, plac Słoneczny to prawdziwa radość dla oka i ukojenie po ciężkim dniu.

 

 

Reżyser i marszałek

Grupa architektów, wśród których warto wspomnieć Kazimierza Tołłoczkę, Romualda Gutta i Rudolfa Świerczyńskiego, udatnie odtworzyła tu klimat kresowych dworków. Wnikliwe spojrzenie na detale przyniesie jeszcze jedną obserwację: zdarzało się, że sięgano tu nawet po… średniowieczny repertuar architektury. Nic dziwnego, że jest to dziś jeden z ulubionych zakamarków gwiazd: do niedawna na sennych uliczkach można było spotkać wielkiego Andrzeja Wajdę, spacerującego w kierunku potężnej Cytadeli.

 

 

Co ciekawe, przy Śmiałej zamieszkał również generał Roman Górecki, od 1927 roku powołany na stanowisko prezesa BGK. Sąsiad Stefana Grota-Roweckiego miał w swojej żoliborskiej willi nie lada cymes: meble i wyposażenie pokoju, w którym zatrzymał się marszałek Józef Piłsudski po przyjeździe z Magdeburga 11 listopada 1918 roku. Skąd się u niego wzięło? Pensjonat przy Moniuszki, gdzie nocował Marszałek, prowadziły dwie siostry Romanówny. Jedna z nich została wkrótce żoną Góreckiego. Sam Piłsudski nie doczekał się przydziału i wybrał podwarszawski Sulejówek, gdzie dworek sprezentowali mu wdzięczni podkomendni.

 

Rzeczpospolita Żoliborska

 

Nieopodal, po drugiej stronie placu Wilsona do nowoczesnych, funkcjonalistycznych bloków pełnych małych, tanich mieszkań, wprowadzali się robotnicy. Działała tam Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa. Jej ambicją było podniesienie jakości życia biednych grup społecznych i troska o społeczny wymiar sąsiedztwa. Mieszkańcy mieli do dyspozycji m.in. pralnię, łaźnię, czytelnię, a bloki ogrzewała wspólna Kotłownia.

 

 

W pewnym momencie zorientowano się, że część budynku nie jest wykorzystywana, co stało się zarzewiem przebudowy. Dzięki wsparciu Banku Gospodarstwa Krajowego powstała nowoczesna sala teatralna ze sceną z ruchomymi podestami. Jedną z animatorek życia kulturalnego na WSM-ie była wówczas uznana aktorka, Irena Solska. Stała na czele teatru imienia Stefana Żeromskiego, działającego na Żoliborzu.

 

Żoliborz Prawego Brzegu

Kilka lat później naprzeciwko Cytadeli, a dokładniej pomiędzy rzeką a nasypem kolejowym na Golędzinowie a Trasy Toruńskiej zbudowano kolonię Śliwice. Składało się na nią 40 piętrowych domków z ogródkami w zabudowie bliźniaczej. Administrowaniem inwestycją i udzielaniem dogodnych kredytów na zakup parcel i budowę domów zajmował się Bank Gospodarstwa Krajowego.

 

 

Dom Bez Kantów

 

 

Bankowych inwestycji nie brak też w Centrum. Pomijając już – wartą osobnego artykułu – monumentalną, rozrzeźbioną bryłę centrali BGK – najlepiej położony jest niewątpliwie tzw. Dom Bez Kantów przy Krakowskim Przedmieściu róg Królewskiej. Przyjęło się uważać, że jego potoczna nazwa wzięła się od dosłownego potraktowania powiedzenia marszałka Piłsudskiego „panowie, żeby mi było bez żadnych kantów”. Ile w tym prawdy? Odpowiedź niech da rzut oka na okoliczne budynki: hotel Raffles Europejski i Bristol. Dom Bez Kantów to siedziba Funduszu Kwaterunku Wojskowego. Jego autorem jest Czesław Przybylski, a bodaj najbardziej znanym mieszkańcem był aktor, Michał Żebrowski. Chętnie wspomina on dzieciństwo spędzone w tym miejscu w wywiadach prasowych.

 

Matematyk w skarbcu

 

Ale bank miał też własne kamienice. Własne, czyli budowane albo kupowane przez Fundusz Emerytalny Pracowników BGK. Było ich kilkanaście, w tak różnych miejscach stolicy, jak aleje Ujazdowskie, Warecka, Senatorska, Sienna czy Żurawia. Część z nich istnieje nadal (upaństwowiona po II wojnie światowej). Jedna z najbardziej „zasłużonych” znajduje się nieopodal Tamki, przy ul. Konopczyńskiego. Jej autorem był Ludwik Paradistal. Był tu jeden z pierwszych garaży podziemnych w Warszawie, a w piwnicy – żelbetowy schron. W 1944 roku stał się szpitalem, w tym samym czasie miejsce stało się sławne z jeszcze innego powodu. Na dziedzińcu odbywały się pokazy teatrzyku kukiełkowego, na które schodziły się dzieci i dorośli z całej okolicy. Stacjonowało tu zgrupowanie AK Krybar. O jego walkach możesz zobaczyć zrobiony przeze mnie przed kilkoma laty film. Po wojnie mieszkał tu jeden z twórców Polskiej Szkoły Matematycznej, legendarny profesor Wacław Sierpiński.

 

Za wsparcie źródłowe i merytoryczne przy przygotowywaniu artykułu serdecznie dziękuję pani Mateuszowi Wierzbickiemu z BGK.

 

Tekst powstał we współpracy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego.

 

Archiwalne zdjęcia pochodzą z Narodowego Archiwum Cyfrowego.

Trzy słowa, które zmieniły Warszawę

22 listopada 2023

Autor - Hanna Dzielińska