Kontakt

W tym miesiącu biblioteczki wielbicieli Warszawy mogą wzbogacić się o kilka doskonałych pozycji o architekturze, architektach i o słynnym stołecznym przedsiębiorstwie. Będzie też coś o historii miasta oraz o nowym akcencie muzealnym. Zapraszam:

 

 

D30. Biografia zapomnianego budynku, Marta Urbaniak

Wyd. Fundacja Charytatywni

 

Takich książek zawsze trochę się obawiam. „Takich”, czyli wydanych przez inwestora czy nowego właściciela budynku, własnym sumptem, onieśmielających ceną i wagą, dostępnych w jednym jedynym miejscu, autorstwa nieznanej na varsavianistycznym rynku dziennikarki. Tym razem jednak czekało mnie miłe zaskoczenie.

 

 

 

Począwszy od szaty graficznej Bakcyl Studio – doskonałej, nawiązującej do stylistyki (dość niespodziewanie odnalezionych) planów modernistycznego budynku, przez wciągająco poprowadzoną narrację, pełną zarówno smaczków z placu budowy, jak i solidnych historycznych passusów aż po starannie wybrane zdjęcia, całość robi jak najlepsze wrażenie. Marcie Urbaniak udało się połączyć opowieść o niepozornym, przez lata zapomnianym budynku przy Dąbrowskiego 20 z dziennikiem z placu budowy (czy raczej – remontu), historią okolicy, gawędą o nowym właścicielu i o Fundacji Charytatywni.

 

 

Są poszukiwania faktycznego autora projektu budynku (przez dekady błędnie przypisywanego – również przez Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków) innemu architektowi, jest miejsce na opowieść poszukiwaczek tzw. gorsecików i na mural poświęcony młodej Katarzynie Borowińskiej, która zginęła tuż obok na dwa dni przed kapitulacją Mokotowa we wrześniu 1944 roku.

 

To prawda, w książce nie brak całej litanii firm pracujących przy poszczególnych elementach remontu budynku. Niemniej w połączeniu z osobistymi opowieściami właściciela Pawła Prasuły staje się ona – poza reklamą – czymś w rodzaju podziękowania dla wszystkich, którzy włączyli się w przywrócenie D30 należnego miejsca na architektonicznej mapie Warszawy.

 

Polecam, to bardzo ciekawa pozycja, nie tylko dla mieszkańców Mokotowa.

 

D30. Biografia zapomnianego budynku, Marta Urbaniak

Wyd. Fundacja Charytatywni

 

Ścieżka: ludzie/ Ścieżka: budynki i architektura/Ścieżka: maszyny i urządzenia

Wyd. Tashka

A teraz zupełnie inny kaliber publikacji. To właściwie nie książki, tylko seria broszur towarzyszących zwiedzaniu Muzeum Fabryki Norblina. Każda jedna kosztuje 10 zł i w zasadzie ich zakup jest niezbędny, jeśli nie chcesz zakończyć tej wizyty przyklejony do ekranu telefonu. O co chodzi? Podzielone na wersje „turysta” i „ekspert” publikacja prezentują trzy (docelowo cztery) ścieżki zwiedzania. Są to: „budynki i architektura”, „ludzie” oraz „maszyny i urządzenia”.  Treść ścieżek w broszurach jest taka sama, jak tekstów, które otrzymasz w aplikacji służącej do eksplorowania Muzeum. Weź jednak pod uwagę, że w każdym kolejnym punkcie na trasie tekstu jest bardzo dużo, zatem nieustające przewijanie ekranu, żeby wczytać się w treść, jest mało przyjazne (delikatnie rzecz ujmując).

 

 

Autorami tekstów – w zależności od ścieżki – są Krzysztof Witels i Jarosław Zieliński. Jeśli interesują Cię losy właścicieli fabryki, broszura poświęcona ludziom może przypaść Ci do gustu. Jest rzeczowa, ale nie brak w niej również ciekawostek które ubarwiają narrację. Trochę gorsze wrażenie zrobiła na mnie broszura o budynkach i architekturze, miejscami jako żywo przypominająca mi ćwiczenia na historii polegające na szczegółowym opisie elewacji budynku.

 

Cytat z publikacji:

 

„wystrój pięcioosiowej fasady piętrowego skrzydła frontowego kamienicy został ograniczony m.in. do uszakowych opasek okien piętra, pasowego boniowania parteru, boniowania ze strzępiami w partii krawędzi elewacji i ryzalitu oraz gzymsów: kordonowego i profilowanego koronującego […]”.

 

nawet mnie, miłośniczki architektury, nie zachęca to specjalnie do zwiedzania, aż boję się pomyśleć, jak takie opisy wpłyną na osoby niezwiązane z branżą.

 

 

 

Na tym tle dużo lepiej wypada broszura oznaczona jako przeznaczona do zwiedzania całą rodziną, a poświęconą maszynom i urządzeniom. Oprócz przystępnie napisanego tekstu są też zagadki i zadania dla dzieci. Cóż, może to jest jakaś opcja dla szukających wrażeń w muzeum.

 

Ścieżka: ludzie/ Ścieżka: budynki i architektura/Ścieżka: maszyny i urządzenia

Wyd. Tashka

 

 

 

Wstecz. Historia Warszawy do początku

Wyd. Muzeum Warszawy

 

Do tej recenzji zbierałam się długo i wciąż nie wiem, czy jestem na nią gotowa. Zabieg, by o historii Warszawy opowiedzieć od współczesności do najdawniejszych czasów jest efektowny i pozwala dość prędko ocenić, czy będzie nam z autorem po drodze. Mi nie było. Po lekturze pierwszych kilkudziesięciu stron miałam nieodparte wrażenie, że ostatnie dekady spędziliśmy zupełnie innym mieście. Ba, ponieważ autor jak ognia unikał osobistych wspomnień, do dziś nie wiem, czy – a jeśli tak to z jakim – miejscem na mapie Warszawy łączą go jakiekolwiek emocje.

 

 

Równocześnie ochoczo podpiera się opiniami z… blogów cudzoziemców, którzy przyjechali do polskiej stolicy na kilka dni. Przyznam, że taki dobór rozmówców wzbudził moją nieufność wobec autora na kolejne kilkaset stron. Jak się okazało, chyba słusznie: niezależnie od opisywanych czasów, dużo częściej bazuje na opiniach i ocenach Warszawy przedstawionych przez przybyszów (zagranicznych, ale też np. wojennych emigrantów do Londynu) niż na oglądzie i odczuciach samych mieszkańców czy lokalnych historyków i badaczy.

 

Podobnych manier można odnotować więcej: nie przekonała mnie również ta, oznaczająca każde powstanie wyłącznie datą. Powstanie 1830, Powstanie 1869 itd. Gdyby towarzyszyły im dopiski (Listopadowe/Styczniowe itd.) miałoby to przynajmniej wartość edukacyjną dla mniej wykształconych odbiorców, a tak – pozostaje autorską fanaberią, która niczemu nie służy i do niczego nie prowadzi. Pewne zdumienie (po informacji, ilu recenzentów naukowych miała publikacja) budzą też błędy rzeczowe, np. wysadzenia w powietrze Zamku Królewskiego.

 

Na stronie 340. czytamy:

 

Potem nagle wypędzono z Zamku polskich pracowników – spieszono się do wysadzenia budowli, co jednak nie nastąpiło. Ruina stała, podlegając utajonym działaniom ratunkowym. Dopiero w grudniu 1944 roku Niemcy zrealizowali swoje zamierzenie; otwory pod ładunki wybuchowe były dawno gotowe.

 

Gwoli ścisłości wiemy od kilkunastu lat – czego dowiódł Zygmunt Walkowski, a potem publikowano wyniki jego prac w Kronice Zamkowej – że do wysadzenia doszło w pierwszej połowie września 1944. Co jeszcze bardziej zaskakuje, kilka stron wcześniej we „Wstecz” przywołana jest publikacja weryfikująca wieloletnie błędne datowanie tego wydarzenia. Cóż, może redaktor stracił czujność.

Przez kilka dobrych lat książkę Błażeja Brzostka zapowiadano jako „Biografię Warszawy”. Szczęśliwie ostatecznie na okładce nie ma takiego hasła, bo byłoby mocno przesadzone.

 

Wstecz. Historia Warszawy do początku

Wyd. Muzeum Warszawy

 

Firma. Bracia Jabłkowcy 1883-2021

Wyd. Ośrodek KARTA

 

Formuła tej książki wydawała mi się początkowo trochę zaskakująca i świadcząca o lenistwie autorów. Ponad 350-stronicowa „Firma” składa się bowiem wyłącznie z cytatów dotyczących Domu Handlowego Braci Jabłkowskich, począwszy od listów założycieli firmy oraz artykułów prasowych z końca XIX wieku, a skończywszy na wywiadach obecnych właścicieli m.in. dla „Dużego Formatu” z ostatnich lat. Być może za taką koncepcją stał inicjator i zarazem wydawca publikacji czyli Ośrodek KARTA.

 

 

 

Co ciekawe, każdą kolejną stroną okazywało się, że ten pomysł może nie być wcale zły. Oczywiście sam dobór cytatów jest swoistym komentarzem odautorskim, ale jednocześnie daje okazję do zapoznania się z kulisami powstania firmy (dzięki umieszczeniu korespondencji siostry i braci Jabłkowskich) a także dostarcza niezliczonych smaczków poświęconych śródmiejskiemu handlowi, sąsiadom Domu Braci Jabłkowskich i ewoluującemu w kolejnych okresach stylowi życia warszawiaków.

 

 

Mnie na przykład urzekła informacja o tym, że przy salonie tytoniowym na Szpitalnej znajdowała się rura, w której tlił się… wieczny płomień. Dla palaczy oczywiście. Choć zajmuję się Warszawą ponad półtorej dekady, o tym wynalazku, przyznam Ci się, dotąd nie wiedziałam. Nie będę psuć Ci niespodzianki i więcej nie zdradzę, odsyłam Cię do książki. Nawet jeśli jesteś zaawansowanym wielbicielem miasta, lektura na pewno sprawi Ci dużą przyjemność.

 

Firma. Bracia Jabłkowcy 1883-2021

Wyd. Ośrodek KARTA

 

 

Wspomnienia architektów, Maria i Kazimierz Piechotkowie

Wyd. Dom Spotkań z Historią

 

Ta książka dopiero kilka dni temu ujrzała światło dzienne, ja mogę ją dla Ciebie zrecenzować dzięki uprzejmości Wydawcy, którym jest Dom Spotkań z Historią. Nazwisko państwa Piechotków może być Ci znane z przyjaznej architektury mieszkaniowej na Bielanach, z kanonicznych publikacji poświęconych drewnianym synagogom albo też z filmów czy artykułów o miłości, która rozkwitła w czasie wojny.

 

 

Fot. DSH

 

 

Powód? Późniejsi architekci Maria Huber i Kazimierz Piechotka pobrali się podczas Powstania Warszawskiego, a zmarła w 2020 roku pani Maria, zawodowa wychowanka profesora Jana Zachwatowicza, w ostatnich latach życia często była proszona (i prośbom ulegała) o opowieści o WAPW, architekturze Warszawy czy swojej powstańczej historii. Wiem, bo sama poznałam ją przed kilkoma laty, kiedy wespół z Wydziałem Architektury Politechniki Warszawskiej przygotowywałam serię spacerów i wykładów poświęconych Janowi Zachwatowiczowi.

 

To wszystko sprawiło, że dużo sobie po tych wspomnieniach obiecywałam. I, muszę przyznać, przerosły moje oczekiwania. Jak się okazuje, Maria Piechotka spisywała je już będąc w bardzo zaawansowanym wieku,  a jednak fenomenalna pamięć, pamiątki z przeszłości na strychu i pawlaczu oraz jasny umysł, cięty język i poczucie humoru sprawiło, że bez trudu przenosimy się z autorką do początków XX wieku, by w małym Tarnowie rozpocząć podróż przez życie autorki. I choć dzieciństwo i spora część młodość upływa jej poza Warszawą, barwne opisy, zabawne szczegóły i precyzja narracji powoduje, że zagłębiamy się w tę opowieść bez reszty.

 

 

Równie wciągającym torem idzie opowieść Kazimierza (Macieja) Piechotki. Zręcznie wpleciona w gawędę żony historia „chłopaka z Młynarskiej” zabiera nas do mieszczańskich wnętrz i na podwórka kamienic, a potem prowadzi korytarzami gmachu Wydziału Architektury przy Koszykowej. Nazwiska wielkich architektów i urbanistów, których dziś postrzegamy przez pryzmat ich twórczości, nabierają ludzkich kształtów; dowiadujemy się m.in., kto pod pretekstem kolejnego pogrzebu czy ważnej rocznicy (!) bez skrupułów odwoływał zajęcia, a potem jesteśmy świadkami studenckich doświadczeń utraty mistrzów w czasie okupacji. Wartka historia toczy się dalej, ale więcej Ci nie zdradzę, żebyś też miał(a) frajdę z lektury.

 

 

Nawet jeśli uważamy, że dobrze znamy warszawskie realia lat 20-30-40, te wspomnienia wprowadzą nas w nowe miejsca; rodzinne zwyczaje, o których dotąd nie słyszeliśmy i podwórka czy oficyny, w które dotąd nie zajrzeliśmy.

 

Wydanie drukiem tej publikacji to spektakularne ukoronowanie pracy Katarzyny Madoń-Mitzner z Domu Spotkań z Historią, która kilka lat temu zajmowała się nagrywaniem wspomnień Marii Piechotki, następnie na stulecie pani Marii opracowała wystawę plenerową i towarzyszący jej folder. To też dowód na to, jak cenne – choć może nieczęsto na co dzień odwiedzane  – jest Archiwum Historii Mówionej prowadzonej przez DSH.

 

Historia warszawskiej architektury wzbogaciła się o ważną, cenną, a miejscami też naprawdę zabawną pozycję.

 

Wspomnienia architektów, Maria i Kazimierz Piechotkowie

Wyd. Dom Spotkań z Historią

 

Co czytać tej zimy. Książki dla wielbicieli Warszawy

12 listopada 2023

Autor - Hanna Dzielińska