Jesień w Warszawie wystawienniczo zaspokoi każdego. Część ekspozycji można jeszcze oglądać w plenerze, inne kryją się w wysmakowanych wnętrzach pałaców czy eleganckich willi. Gdzie się zatem wybrać, żeby nie żałować? Oto subiektywny przegląd kilku wystaw czasowych i miejsc, które być może dotąd nie znalazły się na Twojej drodze. 

 

 

Jan Piotr Norblin. Sentymentalny reporter

Pałac Pod Blachą, do 11 grudnia 2022

 

Do połowy grudnia w Pałacu Pod Blachą można oglądać prace protoplasty Norblinów w Polsce, Jana Piotra Norblina. Wystawa jest ciekawie zaprojektowana, obszerna i daje dobry przegląd twórczości tego artysty.

 

Wystawy jesień 2002 JP Norblin Hanka Warszawianka (1)

 

Dla mieszkańców Warszawy i dla wielbicieli jej historii najciekawsze będą zapewne prace pokazujące XVIII-wieczne widoki Łazienek Królewskich. Skąd to podejrzenie? A stąd, że sylwetę Pałacu Na Wodzie wieńczyła wtedy kopuła, która w późniejszych czasach zniknęła, całkowicie zmieniając proporcje i odbiór budowli od strony północnej (czyli od Agrykoli). Dużą gratką są też reporterskie (najpewniej) prace, pokazujące, jak na kanał przez Amfiteatrem w Łazienkach wpływa potężny galeon. Co innego czytać o tym, a co innego zobaczyć to na własne oczy. Norblin wykonał serię rysunków podczas jednego z przedstawień na łazienkowskiej scenie plenerowej.

 

 

 

Nie mniej ciekawy jest ogromny widok Zielonych Świątek na Bielanach. Bryła kościoła kamedułów, częściowo widoczna na obrazie, jest taka sama jak dziś, za to przed nią, między Wisłą a klasztorem, odbywa się prawdziwe targowisko próżności. Modnie ubrani warszawiacy zajeżdżają pysznymi karocami, gaworzą (sądząc po zaciętych twarzach, może o polityce), spierają i pokazują. W końcu nie tylko po odpust się tu przyjeżdżało już od czasów saskich.

Nie brakuje też cyklu namalowanego dla Szkoły Rycerskiej (zlokalizowanej w Pałacu Kazimierzowskim). ciekawe jest też przedstawienie Krakowskiego Przedmieścia spod kościoła Św. Anny. Wiedząc, że Jan Piotr Norblin był też wytrwałym obserwatorem codziennego życia miasta, trochę rozczarował mnie brak tej części oeuvre z Warszawy. Owszem, jest kilka prac przedstawiających np. handlarzy, ale znakomita większość z nich pochodzi już z okresu paryskiego.

Są za to mało znane prace pokazujące kuglarzy i marionetki, w tym – co ciekawe – dwa z nich, niewielkie, są najstarszymi znanymi pracami olejnymi Norblina, które skądinąd do swojej kolekcji kupił król Stanisław August Poniatowski. Oba są darem dla Zamku profesor Karoliny Lanckorońskiej.

 

 

Jedynym mankamentem (ale tak osobliwym, że aż trudno w niego uwierzyć) jest to, że w tym samym czasie, gdy otwarto wystawę Jana Piotra Norblina w Pałacu Pod Blachą, dokumentnie wyłączono z użytku schody prowadzące z placu Zamkowego pod drzwi pałacu. Mało estetyczny płot wprowadza konsternację i zmusza do wybrania drogi okrężnej, przez Nowy Zjazd. Tylko stamtąd da się teraz dojść do drzwi Pałacu Pod Blachą.

Aha, jest coś jeszcze: jeśli chcesz połączyć 2 w 1 i po wizycie na wystawie udać się do efektownych pokojów księcia Józefa czyli na ekspozycję stałą Pałacu Pod Blachą, zapomnij. „Z powodów technicznych ekspozycja wyłączona ze zwiedzania”. Zostawię to bez komentarza.

 

 

Francuzi w Warszawie

Krakowskie Przedmieście, przez pałacem Tyszkiewiczów-Potockich

 

Zainteresował Cię Jan Piotr Norblin, zawodowy uczeń brata Casanovy (tak tak, tego też dowiesz się w Pałacu Pod Blachą😉)? W takim razie możesz poszerzyć wiedzę na Krakowskim Przedmieściu, gdzie przez pałacem Tyszkiewiczów Potockich, siedzibą Muzeum Uniwersytetu Warszawskiego, otwarto właśnie wystawę poświęconą Francuzom w Warszawie.

 

 

Jej autorzy wychodzą od tematu wielokulturowości w mieście i przypominają, że w czasie, gdy zachodnia Europa spływała krwią hugenotów, a wkrótce też uznanego za heretyka Giorgana Bruna, w Polsce dochodzi do bezprecedensowej inicjatywy. W 1573 roku zostaje podpisany Akt Konfederacji Warszawskiej gwarantujący tolerancję religijną. Wtedy też zaczyna się mowa o Rzeczpospolitej jako raju dla uchodźców, a ci docierają nad Wisłę m.in. z Francji. Kolejne duża imigracja z tego kierunku to czasy rewolucji francuskiej, a ostatnia – okres napoleoński.

Wiele z tych rodzin pochowanych jest na cmentarzu ewangelickim:

 

 

Jedna z najsłynniejszych Francuzek w Warszawie to królowa Ludwika Maria Gonzaga – jej portret możesz zobaczyć w pobliskim kościele ss. Wizytek, któremu monarchini zapisała pokaźny legat. W klasztorze miała też swoją celę. Z wystawy dowiesz się m.in. o tym, który z przybyszów z Francji miał szanse zostać prezydentem (!) Polski i jaka profesja była najliczniej reprezentowana wśród warszawskich Francuzek. Łatwo przekonasz się, że francuska kultura i przedsiębiorcy odcisnęli na Warszawie wyraźne piętno, a ich tropy znajdują się, bez mała w każdej części miasta.

Francuskie korzenie mieli też przodkowie słynnego rzeźbiarza Cypriana Godebskiego, autora pomnika Mickiewicza:

 

 

 

 

 

 

Zaskocz przyjaciół niesamowitymi historiami
o Łazienkach Królewskich

  • Jakie wrogie kraje prowadziły w Łazienkach Królewskich tajne rozmowy?
  • Które z wnętrz zyskało niedawno nowe życie?

To tylko kilka ciekawostek, które znajdziesz w wyjątkowym, autorskim mini-przewodniku „Piękne nieznajome”. Pobierz bezpłatnie:

.

Tamara Łempicka a art déco 

Villa La Fleur (Konstancin), do 17 grudnia 2022

 

Sądząc po liczbie wystaw poświęconych Tamarze Łempickiej, jakie możemy ostatnio oglądać, można by zakładać, że artystka jest oficjalną patronką roku 2022. Na szczęście ekspozycja, którą otwarto w konstancińskiej Villi La Fleur mocno różni się od tego, co mogliśmy oglądać na zakończonej już wystawie w lubelskim Muzeum Narodowym.

 

 

Kuratorzy – Artur Winiarski i Maria Muszkowska – w inny sposób rozłożyli akcenty; uwypuklając wcześniej nieporuszane tropy. Może nie ma się co dziwić: już tytuł wystawy podpowiada, że prace zakochanej w Italii, choć pracującej we Francji, USA i Meksyku Tamary Łempickiej będą skonfrontowane z twórczością innych artystów lat 20 i 30. I tak się dzieje. W mistrzowski sposób dobrano tu zwłaszcza prace rzeźbiarskie, nie tylko Jana i Joela Martellów, ale też Zygmunta Kowalewskiego, Pabla Gargalla, czy Katarzyny Kobro.

Przestrzeń podzielono tu na kilkanaście sekcji, w każdej eksplorujemy inny fragment twórczości Łempickiej. Są tu więc moda, są nieodłączne portrety (wielkie brawa za fenomenalne oświetlenie), jest wątek twórczości kobiecej w czasach awangardy, są fascynacje włoskie – tak artystyczne, jak i personalne (romans z Gabrielem d’Annunzio, pierwsza publiczna wystawa prac Tamary w Bolonii, sycylijski kolekcjoner) i martwe natury.

 

 

Bardzo cieszy, że kuratorom udało się zebrać dużo powojennych prac artystki, dzięki czemu możemy obserwować jej przemianę, ale też spojrzeć w oczy całkiem dorosłej córce Kizette (kojarzonej przecież głównie z młodzieńczych portretów), a nawet wnuczkom Tamary Łempickiej. Ciekawym (i wiele wnoszącym) przerywnikiem jest króciuteńki film z 1932 roku pokazujący pracownię malarki i tłumaczący różnicę między pracą jej rówieśników a poprzednikami.

To zdecydowanie wystawa (i miejsce), której nie chcesz przegapić.

A jeśli lubisz wypuszczać się w świat (jak bohaterka tej wystawy), pomocny będzie Notes Podróżnika, który pomoże Ci wszędzie czuć się jak w domu.

 

 

 

Zielona Warszawa. Miejskie inicjatywy ogrodnicze od XIX wieku do dziś

Skwer księdza Twardowskiego (Krakowskie Przedmieście/Karowa), do 1 października

 

O książce „Zielona Warszawa” Agnieszki Kowalskiej poczytasz tutaj. A jeśli zastanawiasz się nad zakupem, wybierz się na towarzyszącą – i w zamyśle: uzupełniającą – plenerową wystawę. To właściwie skrótowa historia miejskiego ogrodnictwa: od Izabeli Czartoryskiej po współczesne problemy z zielenią miejską.

 

 

Całość jest lekkostrawna, dobrze zaprojektowana i sprawnie opowiedziana, choć jeśli jest się po lekturze książki można odnieść wrażenie, że to raczej powtórzenie jej treści niż uzupełnienie. Na plus trzeba na pewno zaliczyć kolaże, których bazą są stare fotografie, a na których zaznaczono lokalizację dawnych terenów zielonych, np. mało znanego ogrodu pomologicznego przy Emilii Plater.

 

 

Zrealizowane inicjatywy sąsiadują z takimi, które w założeniu miały pozostać koncepcyjne i tak się właśnie stało. To przypadek Parku Wędrujących Wysp zaprojektowanego przez Centralę na wystawę „Futurama Warszawa” w Pawilonie Architektury Zodiak w 2018 roku. Pokazano też projekty, które dopiero mają zostać zrealizowane jak bujna zieleń na placu Defilad, zwanym od niedawna dla niepoznaki placem Centralnym.

 

Pałac Kultury i Nauki ciekawostki