Autor - Hanna Dzielińska
Autorom tej książki udało się coś niebywałego: o przyrodzie czytałam z wypiekami na twarzy, dozując sobie po kilkadziesiąt stron dziennie, żeby starczyło na dłużej?.
Choć publikacja dostępna jest w wersji papierowej za darmo, ja poprzestałam na formie elektronicznej. Jak już wiesz, poznawania świata natury to nie jest mój konik, obawiałam się więc, że zabiorę egzemplarz komuś, kto faktycznie jest miłośnikiem drzew. Wprawdzie trudniej robi się notatki na marginesach, ale łatwiej przekazać dalej, o, choćby tak (kliknij i pobierz).
Ułożona gatunkami publikacja szczegółowo prezentuje kilkanaście drzew, z różnych powodów ważnych dla Warszawy. Jest wśród nich jabłonka, pod którą matka artystki Hanny Rechowicz umieściła nazwiska dzieci z getta, które z powodów bezpieczeństwa dostały akty chrztu kościelnego; jest klon pospolity, na którym mieszkańcy Szmulek wieszają trampki, nie mogło też zabraknąć mirabelki, którą wprawdzie wycięto, ale z wywiezionych za Ocean fragmentów udało się zakorzenić na Muranowie na nowo.
Wydana przez Stowarzyszenie „Z siedzibą w Warszawie” książka jest dopracowana graficznie – łatwo znaleźć konkretne drzewa dzięki temu, że opisowi towarzyszą czytelne piktogramy i grafiki (także – dla mnie, nogi do zieleni – to wielka pomoc – pokazujące owoce i liście). Są historie ludzi – jak wciągająca opowieść Krzysztofa Znamierowskiego z Ursynowa i rozważania socjologiczne. Całość, jak już pewnie czujesz, czyta się lekko i szybko. Polecam Ci nawet (a może zwłaszcza), jeśli nie jesteś znawcą przyrody.
Drzewa Warszawy, przewodnik po wybranych, ważnych drzewach Warszawy
Autorzy: Paweł Dunin-Wąsowicz, Ewa Kalnoj-Ziajkowska, Mateusz Korbik, Katarzyna Kuzko-Zwierz, Marek Piwowarski
Wyd. Stowarzyszenie „Z siedzibą w Warszawie”
Powiedzieć, że na ujawnienie się talentu autora do dłuższych form czekaliśmy latami, to jak nic nie powiedzieć. Krzysztof Mordyński długo mylił tropy i utrzymywał świat (dobrze, znajomych) w przekonaniu, że żmudnie pisze doktorat o MDM-ie (wiem, bo sama nie raz dopytywałam, kiedy go obroni), tymczasem, jak się okazało, po cichutku pomalutku pracował również nad książką o odbudowie Warszawy. I to jaką!
Kiedy tylko usłyszałam, że „Sny o Warszawie” ujrzą światło dzienne, skrzętnie zapisałam datę premiery i kupiłam dosłownie pierwszego dnia (nie ukrywam, tego samego dnia stosik nowych książek ważył jakieś półtora kilograma). Przeczytałam kawałek. Uznałam, że jej gęstą konsystencję trzeba sobie dawkować i odłożyłam na nocny stolik. Ale kiedy wreszcie wzięłam znowu do ręki, nie mogłam się oderwać (Krzychu, oddaj moje dwie zarwane noce?)!
Autor od początku nie ukrywa, że nie będzie to dokumentacja i chronologia odbudowy (bo takich pozycji jest na rynku cała masa). Tytuł doskonale oddaje zawartość: sny, wizje, marzenia to treść, z jakiej utkana jest ta książka. „Sny o Warszawie” to pozycja, z której przebija czułość i miłość do miasta, a zarazem to erudycyjna panorama działań (i koncepcji, które pozostały tylko w głowach albo na rajzbretach architektów), które doprowadziły do powstania Warszawy, jaką mamy dzisiaj. Ze znawstwem badacza i swadą przewodnika – bo występuje tu jednocześnie w wielu rolach – tłumaczy skomplikowane historyczne uwarunkowania i pogmatwane czasem pomysły architektów. To książka dojrzała, rzetelna, a jednocześnie szczęśliwie niewpisująca się w środowiskowe mody i trendy, które za kilka lat pewnie będziemy kwitowali uśmiechem politowania. Dzięki temu ma realną szansę wejść do kanonu literatury varsavianistycznej.
Kupuj, smakuj, delektuj się, a kiedy będzie można się spotykać, wybierz się na wykład autora po autograf. Jego wartość z każdym dniem będzie rosła?.
Sny o Warszawie. Wizje przebudowy miasta 1945-1952, Krzysztof Mordyński
Wyd. Prószyński i S-ka
Wprawdzie na mojej półce z varsavianami judaika zajmują niemało miejsca, ale i tak w „Warsze-Warszawa” znalazłam sporo nowych informacji. Tę pozycję wydał Żydowski Instytut Historyczny, przy którym od 2017 roku działa Pracownia Społeczności Wielkomiejskich. Właśnie jej badacze: dr Paweł Fijałkowski, Marta Janczewska, prof. Andrzej Żbikowski i dr Agnieszka Żółkiewska przygotowali tę solidną i bardzo starannie opracowaną (również graficznie) książkę.
Rzetelnym, popularyzatorsko obrobionym tekstom towarzyszą setki rycin, karykatur, fotografii i dziesiątki wykresów. Począwszy od średniowiecza a skończywszy niemal na dniu dzisiejszym, autorzy krok po kroku opowiadają o specyfice, bolączkach i ważnych wydarzeniach z życia żydowskiej społeczności Warszawy.
Z „Warsze-Warszawa” dowiesz się m.in.
Warsze-Warszawa. Żydzi w historii miasta 1414-2014, praca zbiorowa
Wyd. Żydowski Instytut Historyczny
Wiesz, jak wyglądały zajęcia na kursie przewodnickim kilkanaście lat temu? Przez kilka miesięcy dwa razy w tygodniu popołudniami spotykaliśmy się na wielogodzinnych wykładach, a w weekendy mieliśmy zajęcia terenowe. W ten sposób wzdłuż i wszerz przemierzyliśmy najważniejsze historycznie rejony miasta, a dwukrotnie wybraliśmy się na objazd okolic Warszawy. Ważnym miejscem na tej ostatniej trasie był cmentarz w Palmirach, w puszczy Kampinoskiej.
Przed wejściem nie było jeszcze – jak dziś – nowoczesnego pawilonu wystawienniczego (to oddział Muzeum Warszawy) tylko skromna staroświecka ekspozycja. Ale i tak największe wrażenie robiły przerażające, równe rzędy krzyży przetykanych macewami z tysiącami nazwisk. Niektóre z nich wszyscy kojarzyliśmy w mgnieniu oka: Janusz Kusociński, Maciej Rataj, Jan Pohoski (przedwojenny wiceprezydent Warszawy), Dawid Przepiórka (mistrz szachowy – to tak tylko dla przypomnienia). Łącznie ofiar było 2204, część z nich pozostała niezidentyfikowana, a na grobach napisano NN.
Byli wśród nich więźniowie Pawiaka różnych zawodów, byli adwokaci, kierownicy szkół, którzy dali uczniom wolne, by mogły świętować 3 Maja, lekarze, politycy, rzemieślnicy i kupcy.
Choć od tego czasu minęło wiele lat, mam wrażenie, że Palmiry to jedno ze słabiej pamiętanych i rzadko odwiedzanych miejsc. Dlatego z tym większą ciekawością sięgnęłam po książkę Mariusza Nowika „Palmiry. Zabić wszystkich Polaków”. Autor – dziennikarz, historyk, „kolekcjoner szpargałów, bibelotów i woluminów” (jak sam pisze o sobie na okładce) w rzetelny, a jednocześnie wciągający sposób przedstawił dramatis personae i historię zbrodni w Palmirach. Ożywił świadków i uczestników tych wydarzeń, sfabularyzował poszczególne sceny, nadając im miejscami szerokiego, wręcz filmowego rozmachu i zręcznie poprowadził czytelnika przez kolejne sceny dramatu.
Konstrukcja opowieści jest starannie przemyślana: stopniowo rzuca światło na różne elementy, które z czasem splotą się w tragicznym finale. Dlatego więcej już nie powiem: zaręczam, to jedna z tych książek, które warto przeczytać.
Palmiry. Zabić wszystkich Polaków, Mariusz Nowik
Wyd. Prószyński i S-ka
Kontakt