Eventy firmowe i niezapomniane imprezy w unikatowym wydaniu

Pomnik Kopernika - 5 rzeczy, których o nim nie wiesz

Imprezy, eventy, wycieczki, przewodnik po Warszawie . Hanka Warszawianka.
26 listopada 2023

Autor - Hanna Dzielińska

Pomnik Kopernika na tle pałacu Staszica to arcywarszawski widok. Wokół pomnika astronoma wirują planety i trudno się temu dziwić. Jego praca, „O obrotach sfer niebieskich” traktuje właśnie o nich. Rękopis tego dzieła wpisany jest na listę UNESCO „Pamięć świata”, a u stóp pomnika każdy przechodzień może poczuć się jak zdobywca kosmosu.

Tylko tutaj, bez zachodu i kosztownych badań, można postawić stopę na Księżycu, Marsie czy Wenus. Ciała astralne pojawiły się wokół pomnika w 2009 roku, podczas remontu Krakowskiego przedmieścia, a wyrzeźbił je Antoni Grabowski z Akademii Sztuk Pięknych. A jakie tajemnice skrywa sam pomnik Mikołaja Kopernika? Zobaczmy.

 

 

 

 

1. Inne miejsce, inny kształt

 

Wielkiemu astronomowi należało się godne upamiętnienie, to nie ulegało dyskusji. Już w 1810 roku Rada Stanu i członkowie Towarzystwa Przyjaciół Nauk wydali odezwę nawołującą Polaków do wzniesienia mu pomnika. Okoliczności były sprzyjające, bo Rada Stanu, wobec zajęcia Warszawy przez wojska austriackie, przeniosła się do… Torunia.

 

 

 

 

Prędko powstał projekt pomnika: Chrystian Piotr Aigner zaproponował obelisk pokryty płaskorzeźbami ze znakami zodiaku oraz „systemem” [używane wówczas określenie] planet naszego układu. Poproszony o ocenę granitowego obelisku Jan Śniadecki ostro skrytykował jego formę. Mimo to ogłoszono zbiórkę na monument. Odzew był jednak nikły i na pewien czas przygotowania ucichły. Ostatecznie stało się jasne, że jedynym miejscem, w którym uda się zebrać fundusze, będzie Warszawa.

 

Za wszelką cenę

 

Pod uwagę wzięto plac Akademiczny czyli… miejsce, gdzie dziś stoi gmach starej biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Było to przedpole pałacu Kazimierzowskiego. Wciąż mowa była o obelisku, jak tłumaczono „na wzór stojącego w Rzymie przed kościołem Św. Piotra lub na Polu Marsowym”.

 

Choć o pieniądze w Warszawie rzeczywiście było łatwiej niż w Toruniu, jeden z pomysłów zakładał dość skomplikowaną operację, która mogłaby znacznie zwiększyć sumę pieniędzy do dyspozycji. Chodziło o to, by w Petersburgu kupić nie tylko granit na pomnik, ale też… statek do jego transportu. Potem na pokład załadować kamień, ale i dowolny inny ładunek, żeby nie marnować miejsca. W Gdańsku statek miał zostać sprzedany, a granit Wisłą miał trafić do Warszawy.

 

Jak możesz się domyślić, ostatecznie zrezygnowano z tego rozwiązania. Również forma pomnika uległa całkowitej zmianie.

 

2. Cokół większy od figury

 

Nie ma to jak szczęśliwe zbiegi okoliczności. W 1820 roku Warszawę odwiedził znany rzeźbiarz, z pochodzenia Duńczyk, z wyboru Rzymianin, Bertel Thorvaldsen. Miał ustalać szczegóły odnośnie pomnika księcia Józefa Poniatowskiego.

 

Orędownicy upamiętnienia genialnego astronoma skorzystali z okazji i zaprosili artystę na uroczystość położenia kamienia węgielnego pod budowę nowego gmachu Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Najpewniej byli już wtedy po słowie – rzeźbiarz zgodził się na wykonanie pomnika Mikołaja Kopernika.

 

 

 

 

Zakorzeniony w klasycznej tradycji pomnik stosunkowo prędko został zaprojektowany, ale  dostarczenie modelu do Warszawy trwało blisko 7 lat. A kiedy przyjechał, Maurycy Mochnacki bezbłędnie rozpoznał w nim… Sarmatę.

 

Sarmackie rysy twarzy polskiego astronoma, wspaniałe wejrzenie,  genialność całej fizjonomii, kształt, ułożenie, wszystko to zdaje się wyobrażać na pomniku Kopernika głęboką myśl, bystry rozum, wysoką naukę. Myśl, rozum, naukę, Polaka, Sławianina. Zdaje mi się jakoby to był reprezentant dzielności umysłowej całego rodu naszego.

 

 

Na ramionach gigantów

 

Duńczyk miał też za zadanie wybranie cokołu, zaprojektowanego przez przedstawicieli rzeźby warszawskiej. Jeden z nich – co do jego tożsamości pewności nie ma – zaproponował gigantyczną kulę ziemską podtrzymywaną przez gigantów. Choć pomysł był efektowny (by nie powiedzieć, efekciarski), Thorvaldsen się na niego nie zgodził. Powód? Stateczny posąg astronoma został by całkiem zdominowany przez przyciągającą wzrok podstawę.

 

 

 

 

Ostatecznie autorem cokołu został Adam Idźkowski, choć i tu nie obyło się bez wpadek. Z powodów finansowych zrezygnowano z płaskorzeźb po czterech stronach cokołu. Ten ostatni zaś okazał się… za niski. Idźkowski musiał tłumaczyć się gęsto, czemu nie podszedł do prestiżowego zlecenia z należytą starannością.

 

Sam Thorvaldsen, w uznaniu zasług dla krzewienia wiedzy o polskiej nauce został przyjęty w poczet członków Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Główny fundator, Stanisław Staszic, nie doczekał odsłonięcia pomnika. Jego miejsce na stanowisku szefa instytucji zajął Julian Ursyn Niemcewicz.

 

Pomnik odsłonięto 11 maja 1830 roku, na tę okoliczność wybito też pamiątkowy medal, niestety… z dwoma błędami ortograficznymi. Szczęśliwie udało się je wychwycić przed inauguracją monumentu i na czas przygotowano prostszą, acz pozbawioną błędów wersję.

 

 

 

 

 

3. Giełda pracy

 

Otoczenie – ogrodzonego – pomnika Kopernika to miejsce, gdzie w XIX wieku przychodzili ci, którzy potrzebowali rąk do pracy. Ale tylko określonych profesji. Tu zbierali się tracze wyposażeni w piłę i siekierę. Nic dziwnego: zajmowali się w końcu rżnięciem bali potrzebnych do budowy drewnianego domu czy zabudowań gospodarczych.

 

 

 

 

Najczęściej – co podnosili kronikarze miasta – byli to mężczyźni w sile wieku lub starsi, wyprostowani, o zdecydowanych, wojskowych ruchach. To ostatnie nietrudno zrozumieć. Wielu z nich, jeśli nie większość – rekrutowała się z weteranów kolejnych narodowych powstań. To tłumaczyło też, że nierzadko nosili rogatywki, albo wstążki oznaczające oddział, do którego wcześniej należeli.

 

Spec w beczce

 

Drugą grupą czekających pod Kopernikiem na pracę najemnych stanowili szatkownicy. Tu dawnych powstańców było mniej. Zadaniem szatkowników było, co za niespodzianka, szatkowanie kapusty. Narzędzia, którymi się posługiwali – spójrz tylko na rysunki – były całkiem pokaźne. Trudno powiedzieć, czy szatkownicy zajmowali się tez udeptywaniem kapusty w beczkach (często wyższych niż 2-metrowe) czy jedynie jej cięciem.

 

 

 

Pewne jest, że zarówno tracze, jak i szatkownicy, nie wylewali za kołnierz. Potrzebę „wprowadzenia do organizmu odrobiny elementu magicznego” (jak później określił picie alkoholu niezapomniany Wojciech Młynarski) zaspokajali po sąsiedzku, w karczmie „Pod Karasiem”. Jedni i drudzy zniknęli spod stóp astronoma po przebudowie pałacu Staszica na cerkiew i męskie gimnazjum.

 

 

 

 

 

4. Bohater mimo woli?

 

O tej akcji na pewno słyszałeś. 11 lutego 1942 roku, w środku okupacji, Maciej Dawidowski ps. Alek, członek Szarych Szeregówodkręcił z cokołu niemiecką tablicę. Brawurową akcję niemal „na gorąco” opisał Aleksander Kamiński w „Kamieniach na szaniec”. Książka wyszła w 1943 roku i nosiła podtytuł „Opowieść o Wojtku i Czarnym” – autorowi chodziło rzecz jasna o jak najskuteczniejsze zakamuflowanie tożsamości bohaterów, z których część jeszcze żyła.

 

 

 

 

 

Ale jak to możliwe, że nielekką przecież tablicę udało się zdjąć nastolatkowi? Tablicę z nową treścią na zlecenie niemieckiego zarządu miasta przytwierdzał w 1940 roku rzeźbiarz Maurycy Potrawiak. Już wtedy, śruby posmarował towotem, czyli rodzajem smaru. Dzięki temu łatwiej można było je odkręcić. Ale ale: ta informacja nie była publiczna, harcerz nie mógł o tym wiedzieć. Szykując się do upamiętnienia rocznicy urodzin astronoma – wypadającej 19 lutego – tydzień wcześniej wybrał się na rekonesans.

 

Żeby nie stawiać na nogi całej granatowej policji, która komendę miała na wprost, w pałacu Zamoyskich, rozpoznanie odbywało się o szóstej rano. Na ulicach było jeszcze pusto. Tablica wisiała niewysoko, a kolejne śruby zaskakująco łatwo wychodziły z cokołu. Nie było innego wyjścia: mimo falstartu, trzeba było działać. Ciężką tablicę „Alek” zaciągnął do pobliskiej zaspy, a dziś jest w zbiorach Muzeum Warszawy.

 

Okupant zareagował nerwowo: w odwecie pozbawił warszawiaków innego pomnika – stojącego wówczas na placu Krasińskich pomnika szewca Jana Kilińskiego.

 

 

 

 

 

 

 

Harcerzom nie trzeba było wiele czasu: niebawem odnaleźli statuę w zajętym przez okupanta Muzeum Narodowym. A po Warszawie krążyć zaczął wierszyk:

 

Siedzi nasz astronom, w twarzy jego troska

Chcą, by Niemcem został, mówią, że to łaska.

Myślę, czy to warto, potęga to krucha,

Bo się zlękli szabli Kilińskiego zucha.

Nad straconą kennkartą Kopernik się biedzi,

Bo astronom zawinił, a szewc za to siedzi.

 

Ostatecznie przez wiele miesięcy Kopernik obserwował Krakowskie Przedmieście pod czujną niemiecką strażą. Ale duch w narodzie nie zginął, o czym przeczytasz w kolejnym punkcie.

 

 

5. Śmierć poety

 

Słyszałeś kiedyś powstańczą piosenkę „Natalia”? (dla przypomnienia, tu kilka wersów:

 

O, Natalio, o, Natalio!/Bez pamięci cię uwielbia nasz batalion.O, Natalio, o, Natalio!/Pachniesz wiatrem, szumem leśnym i konwalią.O, Natalio, o, Natalio!/To się musi skończyć raz -Wybierzwreszcie kogoś z nas/ l potraktuj go na serio.l nad wdzięków twych imperium/ Zapanować komuś daj!

 

a jeśli nie znasz – znajdziesz ją tutaj.

 

Co łączy ją z pomnikiem Mikołaja Kopernika? „Natalia” to powstańczy pseudonim Haliny Marczak. Piosenkę napisał i zadedykował jej narzeczony, jeden z założycieli czasopisma „Sztuka i Naród”, poeta Wacław Bojarski.

 

 

 

To on, razem z grupą kolegów po piórze – m.in. Tadeuszem Gajcym i Zdzisławem Stroińskim – 26 maja 1943 roku złożył wieniec pod pomnikiem. Na biało-czerwonej szarfie umieszczono napis: „Genialnemu Polakowi, Mikołajowi Kopernikowi w 400-ną rocznicę śmierci – Podziemna Polska”. Dzień wcześniej wieniec złożono na przechowanie u portiera z pobliskiego Teatru Polskiego i skromna uroczystość odbyła się bladym świtem, o 5 rano. Jej przebieg miał fotografować Zdzisław Stroiński.

 

 

Kolumbowie odchodzą

 

Niestety, poeci mieli mniej szczęścia niż Alek Dawidowski rok wcześniej. Zauważył ich patrol żandarmerii i rozpoczęła strzelanina. Gajcy zdołał uciec, Stroiński trafił do aresztu. Wacław Bojarski został ranny i trafił do szpitala. Zmarł od ran niewiele ponad tydzień później. Przed śmiercią wziął jeszcze ślub z „Natalią” czyli Haliną Marczak.

 

Tadeusz Gajcy i Zdzisław Stroiński zginęli – najpewniej – tego samego dnia, 16 sierpnia 1944 roku w wysadzonej przez Niemców kamienicy przy ulicy Przejazd (dziś Andersa).

 

Poetycki hołd poprzednikom z pokolenia Kolumbów oddał tymi słowami Czesław Miłosz w 1957 roku:

 

Kopernik, posąg Niemca czy Polaka?/Składając przed nim kwiaty padł Bojarski.Czysta, bez celu, winna być ofiara./Trzebiński, nowy jakiś polski Nietzsche,Nim umarł, usta miał zagipsowane,/Mur i powolne chmury zapamiętałSekundę patrząc czarnymi oczyma./Baczyński stuknął czołem o karabin.Dalej gołębie płoszyło Powstanie./Gajcy, Stroiński, byli podniesieniW czerwone niebo na tarczy eksplozji.

 

Witaj w domu

 

Po Powstaniu warszawskim uszkodzony w kilku miejscach pomnik Mikołaja Kopernika został przez Niemców wywieziony z Warszawy. Jak wyglądał podczas powstania – to możesz zobaczyć w filmie, przy którym pracowałam wspólnie z Maciejem Tarkowskim i Piotrem Szymańskim na zlecenie Muzeum Uniwersytetu Warszawskiego – Grupa Krybar. Obejrzysz go tutaj.

 

 

 

 

 

Szczęśliwie udało się go odnaleźć w dolnośląskich Hajdukach, na złomowisku. Największym ubytkiem był brak strefy armilarnej, ale podczas prac rekonstrukcyjnych – odwlekanych z braku funduszy, ale i nieznajomości proporcji tego elementu – zwrócił ją szczęśliwy znalazca. Rekonstrukcja nie była konieczna, oryginalny fragment w pracowni Braci Łopieńskich wrócił na swoje miejsce. Tam też, pod okiem rzeźbiarza Stanisława Jagmina, cała figura odzyskała blask. Prowizorycznie wróciła na strzaskany cokół jeszcze w 1945 roku, oficjalnie odsłonięto ją na nowo cztery lata później.

 

Jeśli interesują Cię niecodzienne losy stołecznych zabytków, możesz je śledzić każdego dnia w moich relacjach w InstaStories. Nie używasz Instagrama? To nie problem: widzisz kółeczko w prawym dolnym rogu ekranu? Kliknij w nie, a zobaczysz najnowsze relacje. Zawsze też jesteś mile widziany na organizowanych dla warszawiaków bezpłatnych spacerach, mogę też oprowadzić Cię zupełnie prywatnie trasą, która najbardziej Cię frapuje. Zapraszam!

 

 Archiwalne zdjęcia pochodzą z Narodowego Archiwum Cyfrowego.

 

Eventy firmowe i niezapomniane imprezy w unikatowym wydaniu
Eventy firmowe i niezapomniane imprezy w unikatowym wydaniu. Hanka Warszawianka
Eventy firmowe i niezapomniane imprezy w unikatowym wydaniu. Hanka Warszawianka
Eventy firmowe i niezapomniane imprezy w unikatowym wydaniu. Hanka Warszawianka
Eventy firmowe i niezapomniane imprezy w unikatowym wydaniu. Hanka Warszawianka
Eventy firmowe i niezapomniane imprezy w unikatowym wydaniu. Hanka Warszawianka
Eventy firmowe i niezapomniane imprezy w unikatowym wydaniu. Hanka Warszawianka

Kontakt