Kontakt

Jeśli okres urlopowy to dla Ciebie czas nadrabiania zaległości czytelniczych, ten artykuł przypadnie Ci do gustu. Polecane książki łączy Warszawa oraz to, że czyta się je jednym tchem. Dwie z nich to beletrystyka, dwie – popularyzatorskie gawędy o stojącym (przez stulecia) w sercu miasta pałacu oraz o odbudowie stolicy. Zobacz:

 

Dziewczyny z placu

To kontynuacja „Placu Konstytucji”, pisarskiego debiutu autorki, który był moim prywatnym odkryciem. Przeplatające się losy kilku rodzin żyjących w tytułowej lokalizacji zostały tam oddane z dużą dbałością o detale historyczne, a jednocześnie lekkością i językową swadą (którą jako dziennikarka cenię wysoko).

 

 

Nie inaczej jest tym razem. Dominika Buczak światła kieruje na kobiety, które w różnych okresach historii muszą zmagać się ze sobą, otoczeniem, a czasem i… całym światem. Tak, tak, to nie przesada: autorka zręcznie wplata w fabułę wydarzenia, które zmieniły losy Polski: Marzec ’68 (w pierwszym tomie) czy stan wojenny. Ale tym, co sprawia, że książka jest tak wciągająca, jest współczesny plan czasowy. Jest tu miejsce i na kolejne podpalenia tęczy] i parę polskich homoseksualistów układających sobie życie w Berlinie i kibicowskie (a także faszyzujące) perypetie jednego z bohaterów.

 

Wydarzenia sprzed kilku lat i dekad rozgrywające się w sercu Śródmieścia składają się na książkę, którą polecam Ci zarówno, jeśli mieszkasz w Warszawie, jak i wówczas, gdy wpadasz tu tylko czasami (albo wręcz bardzo rzadko). Przejdziesz po arcywarszawskich placach i zaułkach, które znają tylko wtajemniczeni, cały czas wędrując pod rękę z najnowszą historią Polski. Mam nadzieję, że i Tobie, jak mi, z tą książką będzie Ci bardzo po drodze.

 

Dominika Buczak: Dziewczyny z placu, Wyd. Wielka Litera

 

 

Niezwykła historia Pałacu Saskiego

Autorka, archeolożka prowadząca przed kilkoma laty badania na placu Saskim, ma już na koncie książkę o tym miejscu. „Opowieści z Pałacu Saskiego”, bo o nich mowa, album prezentujący wyniki wykopalisk z niewielką domieszką historii znalezionych przedmiotów lub kontekstu ich funkcjonowania. Dlatego zanim zaczęłam lekturę nowej książki, obawiałam się trochę, czy nie będzie to powtarzanie tego, co kiedyś już się napisało. Zdarza się to nie raz. Otóż nie!

 

 

Cóż to jest za lektura! Można by pomyśleć, że uszy będą się trząść czytelnikowi raczej „Faworyt” niż „Niezwykłej historii…”, tymczasem w moim przypadku było zupełnie odwrotnie. Joanna Borowska wartko prowadzi przez meandry długaśnej przecież historii i samego pałacu i miejsca, gdzie został wzniesiony. Książka pełna jest ciekawostek: dowiedziałam się z niej m.in, kto pierwszy w Warszawie posługiwał się windą (i czemu nie mogła z niej korzystać jego małżonka, która nie próżnowała i… zbudowała dla siebie drugą). Jest też informacja, jak pierwsze godziny dnia spędzał August III, w jakiej konkurencji rywalizowano m.in. o ciasto marcepanowe i kufel wina i tak dalej w ten deseń.

 

 

Jak dla mnie, cymesik. Popularyzatorska perełka, dzięki której dzieje rezydencji, której perypetie trwają w sumie do dziś, mogą zainteresować nawet całkiem początkujących wielbicieli Warszawy. Polecam gorąco!

 

Joanna Borowska: Niezwykła historia Pałacu Saskiego, Wyd. Skarpa Warszawska

 

Faworyty

 

Do Manueli Gretkowskiej mam duży sentyment: pamiętam, jak zaimponowała mi fantazją, erudycją i bezkompromisowym językiem jeszcze, kiedy byłam w liceum. „Tarot paryski”, „Kabaret metafizyczny”, „My zdies emigranty” – to pozycje, które mnie wówczas ujęły i wracałam do nich nie raz. Potem zmieniłam się ja, ewoluowała też pisarka i przez pewien czas jej kolejne pozycje pojawiały się na mojej półce sporadycznie. Wróciła na nie kilka lat temu. „Poetka i książę” jeszcze czeka na lekturę, ale niedawno skończyłam „Faworyty”. To bezpruderyjna powieść o erotycznym otoczeniu dworu Stanisława Augusta i jego trzech tytułowych faworytach – Izabeli Lubomirskiej, Izabeli Czartoryskiej i Magdalenie Sapiesze.

 

 

 

Nie mogłam wyłączyć czujności varsavianistycznej i tu dostrzegłam parę nieścisłości vel wymysłów, ale wiadomo: to nie biografia, a więc licentia poetica jest dopuszczalna. Efektowny, żeby nie powiedzieć efekciarski język to nadal coś, co robi wrażenie. Przy okazji wchodzenie do buduarów nie tylko Zamku Królewskiego  i Łazienek Królewskich , ale też pozostałych ważnych rezydencji na pewno niejednego/niejedną (?) do lektury zachęci. „Faworyty” można też czytać jak satyrę na polską mentalność, do czego autorka już nas przyzwyczaiła. Niestety wówczas po lekturze wychodzimy raczej strapieni.

 

Manuela Gretkowska: Faworyty, Wyd. Znak Litera Nova

 

Najlepsze miasto świata. Warszawa w odbudowie 1944-1949

Grzegorz Piątek przyzwyczaił nas już do tego, że lubi prowokować i tak też może w oczach nie-warszawiaków brzmieć tytuł książki. Wiadomo, jeśli czytasz te słowa, należysz raczej do grupy wielbicieli Warszawy, ale powiedzmy sobie uczciwie: na prowincji stolica nie zawsze ma dobrą prasę?.

 

 

Tu pozwolę sobie dorzucić dwa słowa o obserwacjach, jakie poczyniłam podczas trwającego już 13 lat oprowadzania po Warszawie. Mieszkańcy Dolnego Śląska dzielą się na dwie frakcje. Pierwsza to rewindykatorzy, którzy z upodobaniem, piętnaście razy podczas spaceru po Starówce przypominają, że „u nas rozebrano stary ratusz i kawałek murów, żeby wysłać do Was na odbudowę”. Druga z dumą mówi (miałam taką grupę choćby z Lwówka Śląskiego) : cieszymy się, że mamy taką piękną stolicę. Po której stronie jest moja sympatia, nie muszę Ci chyba mówić?.

 

Wracając do książki tudzież do najlepszego miasta świata: narrator zaczyna opowieść od wspomnienia mojego ulubieńca, Alfreda Lauterbacha, który już w 1915 roku punktował urbanistyczne grzechy Warszawy i proponował, jak uczynić z niej europejską metropolię. Gawędę toczy wartko, piórem niezmiennie ostrym, wtrącając dużo cytatów i umiejętnie fabularyzując suche fakty. Moje zdumienie budzi tylko brak (starannej) redakcji: uporczywie wschodnia strona Marszałkowskiej zmienia się w zachodnią, a północ miesza z południem. Pośpiech autora mogę zrozumieć, niechlujność redaktora już mniej.

 

Nie powiem, choć czyta  się ją szybko, u mnie – a trafiła w moje ręce niedługo przed kwarantanną – trwało to dobrych parę tygodni. Ale powód był banalny: jak rzadko, chciałam po prostu dłużej obcować z mięsistymi historiami i atmosferą odradzającej się Warszawy. Słowem: największą wadą tej pozycji jest to, że za szybko się kończy. To chyba wystarczająca rekomendacja.

 

Grzegorz Piątek: Najlepsze miasto świata. Warszawa w odbudowie 1944-1949, Wyd. W.A.B

 

Wybrałeś książki na wakacje? Po więcej inspiracji sięgnij tutaj.

 

Warszawskie książki na wakacje 2020

11 listopada 2023

Autor - Hanna Dzielińska