Kontakt

Co czytać tej jesieni, kiedy ciepłe i słoneczne dni przeplatają się z takimi, w które dla dobrego samopoczucia lepiej zostać w domu? Na przykład szkice o perypetiach arystokratów, biografię niezapomnianego aktora czy gawędę o znanym artystycznym rodzie. Zobacz.

 

 

Klan Kossaków, Marek Sołtysik

Wyd. Arkady

Wyd. Arkady

Pięciu Poległych pewnie słyszałeś (jeśli nie, zerknij tutaj), ale o tym, co działo się wtedy w poszczególnych warszawskich domach wiemy niewiele. Barbarzyństwo zaborcy przyćmiło wszystkie prywatne opowieści tego czasu. Tymczasem do kamienicy przy Nowym Świecie wprowadzili się z rodzicami dwaj bracia bliźniacy. Ha! Bliźniacy, ale jeden przyszedł na świat jeszcze w 1856, drugi już nad ranem kolejnego roku. Domyślasz się już? To Wojciech i Tadeusz Kossakowie, synowie Juliusza (malarza) i Zofii z d. Gałczyńskiej.

 

 

 

Tak rozpoczyna się wciągająca i wprowadzająca nas za kulisy niezliczonych ważnych wydarzeń historycznych po obu stronach Atlantyku (!) opowieść o rodzinie Kossaków – malarzy „koni w oleju”, wielkich scen batalistycznych i napoleońskiej epopei. Ale przecież nie tylko. Marek Sołtysik umiejętnie wydobywa co większe „smaczki” i ze swadą opisuje kolejnych członków licznej wpływowej rodziny. Wywodziła się z niej i Maria Pawlikowska-Jasnorzewska i Magdalena Samozwaniec i wreszcie Simona Kossak. Po lekturze wartko (po dziennikarsku) napisanego „Klanu Kossaków” innym okiem spojrzysz na płótna ich autorstwa, ale też zdasz sobie sprawę, jak ciekawymi ludźmi byli sami artyści i krąg, w którym się obracali.

 

Wdzięczna, skrząca się dowcipem i gęsto przetykana anegdotami historyczna gawęda przynosi też czasem… praktyczne informacje, jak skupić się na pracy, nie tracąc czasu na głupoty. Oto jak Wojciech Kossak rozwiązał kwestię żywieniową podczas prac na Panoramą Racławicką w lwowskiej rotundzie:

 

Rano herbata bez niczego, o 10 rano dwa jajka sadzone bez niczego także, ani wina, ani wódki, ani piwa, a wieczorem o 6 dopiero obiad w Monopolu i koniec.

 

Prędko okazuje się też, że prace miały dość burzliwy przebieg, zwłaszcza, gdy Juliusz Fałat zamknął budynek rotundy na klucz (z powodu opóźnienia w płatności rat honorarium) i Kossak osobiście zatrudnił ślusarza, żeby jednak dostać się do środka. Niechęć artystów do siebie trwała zresztą wiele lat, a jej zwieńczeniem będzie opisany i tu pojedynek w Ursynowie.

 

Mogłabym tak bez końca, bo książka pełna jest perełek: a to wizyty w tajnym klubie pełnym alkoholu (w czasach prohibicji) na Broadwayu, a to nieświadome obrażenie pani Paderewskiej, a to orgie we dworze. Dość, przeczytaj, a na pewno Ci się spodoba.

 

Merci, monsieur Dior, Agnes Gabriel

Wyd. Marginesy

 

Lubisz czytać o tym, jak powstawały wielkie (albo ważne) firmy? Ja i owszem, dlatego – choć moda nie jest na pierwszym miejscu wśród moich zainteresowań – sięgnęłam po książkę o początkach imperium Christiana Diora. Książka napisana (i przetłumaczona) jest lekko i szybko się ją czyta/słucha.

 

Za oś opowieści biorąc losy młodej dziewczyny z Normandii, która przyjeżdża do tuż powojennego Paryża, autorka pokazuje „miasto świateł” powolutku wracające do normalnego życia. Jego częścią jest początkujący projektant zajmujący eleganckie mieszkanie, który poszukuje pomocy domowej. Tak spotykają się losy Célestine i Christiana Diora. Ten drugi jest jeszcze przed pierwszym publicznym pokazem, do którego przygotowania śledzimy na kartach książki.

 

 

 

Dziewczyna, początkowo trochę zagubiona, z czasem staje się paryżanką pełną gębą. Obserwujemy jej perypetie – zawodowe, ale i miłosne – i stajemy się świadkami rosnącej sławy Christiana Diora. Niepostrzeżenie zaczynamy kibicować obojgu, a kiedy cierpią, trzymamy kciuki za wyjście z tarapatów. Nie ma tu wprawdzie wielu faktograficznych smaczków i trudno klasyfikować ją jako literaturę faktu, ale jest to sprawnie opowiedziana historia wykuwania sobie przez Francuzki niezależności ubrany w estetyczne tło uznanego domu mody.

 

 

Gołas. Biografia własnymi słowami, Agnieszka Gołas

Wyd. Mando

 

 

Po doskonałej i arcy-zabawnej biografii Jana Kobuszewskiego (przeczytasz o niej tutaj) wydawnictwo Mando idzie za ciosem i przypomina o innym wielkim aktorze – Wiesławie Gołasie. To rozmowa z ojcem córki Agnieszki (o której Andrzej Łapicki, widząc jej nieposkromioną energię w Chałupach powiedział:  Dobrze, że ją mamy, jak wysiądzie prąd to oświetlimy nią cały półwysep).

 

Książkę czyta się jednym tchem, a na jej kartach – nie jest to niespodzianka – pojawiają się największe tuzy polskiej sceny teatralnej i estradowej. Aleksander Bardini, Aleksander Zelwerowicz, Franciszek Pieczka, Wojciech Młynarski, Jan Kobuszewski, Irena Kwiatkowska, Jerzy Dobrowolski, Andrzej Munk, Jerzy Wasowski i Jeremi Przybora – to tylko kilkoro z nich. Notabene ten ostatni, jak wspomina Wiesław Gołas, napisał mu pewnego razu, że wcale nie ma pretensji o to, że ustawicznie skraca i przeinacza napisanego przez niego teksty.

 

Aktor wpuszcza nas za kulisy najpierw Szkoły Teatralnej, a potem kolejnych miejsc pracy, ale też uchyla drzwi do prywatnego życia, którego najpierwsze lata mijały mu w Lublinie SPR. przy ul. Mahometańskiej 3. Jak się okazuje, Wiesław Gołas prędko wykazywał talenty, z którymi dziś mniej go utożsamiamy: próbował zostać śpiewakiem operowym, a francuska prasa zachwycała się jego umiejętnościami jako mima. Ostatecznie jeden z profesorów w Akademii Teatralnej przytomnie zauważył, że Gołas nie potrzebuje reżysera, jemu wystarczy w aktorstwie nie przeszkadzać i tak rozpoczęła się trwająca kilkadziesiąt lat kariera ulubieńca publiczności.

 

Jeśli tak jak ja nucisz czasem „W Polskę idziemy” albo słyszysz nagle „Tupot białych mew”, koniecznie musisz przeczytać tę książkę. Grób Wiesława Gołasa znajdziesz niedaleko bramy Św. Honoraty na Starych Powązkach.

 

O nekropolii posłuchasz tutaj:

 

 

 

Śmierć, bale i skandale. Arystokraci, kolekcjonerzy, skandaliści – Marek Gaworski

Wyd. Arkady

 

Jak Ci się podoba tytuł? Intryguje czy przytłacza? Doświadczony autor, specjalista od zamków i ich historii, chce faktycznie przekazać wiele.

 

 

Znajdziesz tu np. awanturnika Kazimierza Poniatowskiego, otoczonego wianuszkiem pięknych dam – portrety niektórych z nich (Agnieszki Truskolaskiej) możesz oglądać w Pałacu Na Wodzie. Jest i ślicznotka Anusia Orzelska, nieślubna córka Augusta Mocnego, która otrzymała od ojca Pałac Błękitny (czy połączony z jego rezydencją czyli pałacem Saskim? Przeczytaj, może znajdziesz odpowiedź). Jest Jan III Sobieski i zaskakująca opowieść o królewskiej karocy, która stała się… amboną. Jest Młodzieniec, który nie dotarł do celu (czyli najbardziej poszukiwana polska strata wojenna, „Portret Młodzieńca” Rafaela Santiego) i brzydkie kaczątko, które zmieniło się w łabędzia (Izabela Lubomirska). Ale ale: nie myśl sobie, że wszystkie historie zaczynają się i kończą w zamierzchłej przeszłości. Nic z tych rzeczy. Coś dla siebie znajdą miłośnicy przedwojennej arystokracji, kolekcji dzieł sztuki znanych mecenasów i poszukiwania polskich tropów wśród królewskich rodzin, zasiadających na tronach do dziś.

 

Ja czytałam tę książkę z ołówkiem i wynotowywałam na marginesie „kto z kim, kiedy i co z tego wynikło”, a i tak niekiedy gubiłam się w zawiłościach, jakimi ufnie obdarzył nas autor, licząc na to, że się połapiemy w tym labiryncie. Z drugiej strony, bardzo jestem mu wdzięczna, że w jednym tomie zebrał opowieści z różnych stron Polski, bo dzięki temu książka spodoba się czytelnikom w Warszawie, ale i na Dolnym Śląsku czy w Wielkopolsce.

 

Czekam na kolejny tom (wiem, że jest przygotowywany), a póki co staram się rozgryźć ten który właśnie skończyłam. Polecam i Tobie taką intelektualną łamigłówkę.

 

Kurier z Teheranu, Wojciech Dutka

Wyd. Lira/ BookBeat

 

 

Szpiegowsko-przygodową powieść Wojciecha Dutki o hrabim, który został polskim Jamesem Bondem, czyta się wyśmienicie. Autor wplata losy tytułowego bohatera w ważne momenty polskiej historii. W tym tomie (bo to część sagi, zaczynającej się podczas wojny domowej w Hiszpanii w 1936) wędrujemy przez ostatnie leniwe dni wakacji 1939 i jesteśmy świadkami karkołomnej walki o Stryj i ucieczki czołówki polskich polityków przez Kuty do Rumunii. W historię zręcznie włączony zostaje Tadeusz Dołęga-Mostowicz i cała plejada generalicji.

 

Razem z hrabią Mokrzyckim idziemy z oficerami do radzieckiej niewoli i towarzyszymy im aż do stacji Gniazdowo, gdzie ślad po nich ginie. To ofiary zbrodni katyńskiej, której świadkiem – bynajmniej nie niemym  – jest nasz bohater. Akcja toczy się wartko, a Wojciech Dutka dba, by dochować wierności historycznym detalom. Jednocześnie plastyczne malowanie kolejnych scen i dobre tempo narracji sprawiają, że radość z lektury będą mieć ci, którzy lubią kino akcji; ale i czytelnicy, którzy gustują w powieściach historycznych. Tu prawdziwe wydarzenia są wprawdzie tylko tłem, ale trzeba przyznać, że bardzo udatnie wybranym i zarysowanym.

 

Jeśli masz w domu nastolatka (albo partnera/kę), którego chcesz zainteresować historią, ta książka na pewno będzie Ci bardzo przydatna.

Co czytać tej jesieni cz.2 2022

12 listopada 2023

Autor - Hanna Dzielińska