Kontakt

Co łączy najbardziej gwarny stołeczny placyk z instytucją finansową, dzięki której możliwy był rozwój kraju w II RP? Od niedawna – rozległy, kolorowy mural, cieszący oko wychodzących ze stacji metra Centrum. W taki sposób Bank Gospodarstwa Krajowego rozpoczyna świętowanie 95. Rocznicy swojego istnienia.

 

„Spotkajmy się na Patelni” – to określenie, które każdy, kto przyjeżdża do Warszawy na studia czy do pracy, prędko musi przyswoić. Swojska „Patelnia” czyli placyk przy wyjściu z metra Centrum to jedno z najpopularniejszych miejsc spotkań warszawiaków. Ale też najbardziej tłocznych. Tu krzyżują się drogi śpieszących na pociąg, pracowników pobliskich biur i tysięcy osób, które każdego dnia zmieniają tutaj środek transportu.

 

Co kilka tygodni „Patelnia” przechodzi metamorfozę. Otaczający ją murek staje się miejscem twórczej ekspresji. Najczęściej organizowane są tu kampanie na ważne dla społeczeństwa tematy. Nie inaczej jest w tej chwili.

 

 

Wokół „Patelni” pojawił się kolaż, którego autorką jest Beata Szczecinska, tworząca pod pseudonimem Cityabyss. Jej obecność tu nie jest przypadkowa. To zwyciężczyni konkursu zorganizowanego przez Bank Gospodarstwa Krajowego, który odlicza dni do swoich 95 urodzin. Umieszczony w bodaj najbardziej tłumnie odwiedzanym przez warszawiaków miejscu, jakim jest „Patelnia”, ma przypominać o roli, jaką ta placówka odegrała w rozwoju kraju.

 

Co ciekawe, samo miejsce popularne było na długo przed tym, jak BGK rozpoczął swoją działalność. Posłuchaj.

 

Od parowozów do Hyde Parku

 

Trzeba powiedzieć jasno: dzisiejsze tłumy to nic w porównaniu z dawnymi czasami. Od połowy XIX wieku było to jedno z najbardziej zatłoczonych miejsc w Warszawie. Powód? W 1845 roku stanął tutaj dworzec Warszawsko-Wiedeński. Autorem długiej bryły nawiązującej do florenckiego renesansu był uznany architekt Henryk Marconi. Od czasu budowy dworca centrum miasta coraz bardziej ciąży właśnie ku skrzyżowaniu alej Jerozolimskich z Marszałkowską.

 

 

Następne dekady to czas, kiedy ruch kolejowy rośnie, a dworzec prędko staje się niewystarczający na potrzeby chętnie podróżujących warszawiaków. Ale – mimo kolejnych prowizorek – na nowy gmach czekać trzeba aż do końca lata trzydziestych.

 

Muzycy i politycy

 

Wcześniej plac przed dworcem (mniej więcej dzisiejsza „Patelnia”) staje się miejscem powitania ważnych osobistości. Od marszałka Piłsudskiego wracającego z Magdeburga w 1918 roku, przez głowy zaprzyjaźnionych państw wizytujących polską stolicę, aż po olimpijczyków z Los Angeles, na których czekała taka oto orkiestra. Musisz przyznać, że całkiem pokaźna. Na tym starym zdjęciu widać też, że już wówczas okoliczne mur (za którym widać neon hotelu Polonia) był doskonałym nośnikiem reklamowym.

 

Źródlo: Narodowe Archiwum Cyfrowe

 

 

Ale zmiany musiały wreszcie nadejść. Wzniesiony w latach trzydziestych według projektu Czesława Przybylskiego Dworzec Główny miał zachwycać rozmachem i rozbudowanym programem artystycznym. Ale losy kraju potoczyły się w taki sposób, że otwarty (skądinąd po pożarze) w 1939 roku, służył głównie okupantowi. Pod koniec wojny dworzec podzielił losy Warszawy.

 

 

„Pod zegarem o piątej”

 

Później stała się rzecz dość zaskakująca. W kolejnych dekadach ulubionym miejscem spotkań stał się… stojący przed dawnym dworcem zegar. Pisał o nim często arcywarszawski pisarz Marek Nowakowski. Jego śladami prowadzę spacery do końca czerwca. Szczegóły znajdziesz tutaj. Jak widać „Patelnia”, zanim jeszcze doczekała się tej nazwy, miała jakąś szczególną moc przyciągania.

 

 

W 1963 roku ukończono podziemną część dworca Warszawa Śródmieście. Za jego wystrój odpowiadali artyści, którzy wkrótce mieli zrobić światową karierę, m.in. Wojciech Fangor i Jerzy Sołtan. A kiedy trzydzieści osiem lat później otwarto stację metra Centrum, na gwarny dawniej plac ponownie wróciło życie. Placyk prędko doczekał się miana „Patelni”.

 

Bohaterowie transformacji

 

Dziś „Patelnia” tętni życiem przez całą dobę: można tu kupić kwiaty, sznurówki, oscypki; podpisać petycję, pomodlić się, wysłuchać samozwańczych wizjonerów i kaznodziejów. Przewijają się tu młodzi i starzy, chudzi i grubi, bogaci i biedni. Tu jak na dłoni widać tych, którzy z walizką pełną marzeń dopiero co zjechali do stolicy; ale i tych, którzy już dawno wspięli się na szczyt społecznej drabiny.

 

 

Nic dziwnego, że właśnie takie miejsce wybrał na swój mural Bank Gospodarstwa Krajowego. To w końcu instytucja, która niemal od samego początku wspierała rozwój odrodzonej Rzeczypospolitej. Dodajmy – jedną z niewielu.

 

BGK jest jedynym w Polsce państwowym bankiem rozwoju. Od 95 lat wspieramy rozwój Polski i Polaków, uczestniczyliśmy w międzywojennej modernizacji kraju, w jego odbudowie, potem w gospodarczej transformacji. Dziś jesteśmy w praktycznie wszystkich kluczowych dla Polaków inwestycjach. Nasza historia i misja są ściśle związane z rozwojem państwa i o tym opowiada ten niezwykły mural – mówi Izabela Mościcka, dyrektor Departamentu Komunikacji i Marketingu BGK.

 

 

 

Do przodu, Polsko!

 

Skoro tu jesteś, zakładam, że historia może być Twoją pasją. Ale nawet jeśli tak nie jest, o działalności Banku Gospodarstwa Krajowego na pewno słyszałeś wielokrotnie. Nie mogło być inaczej, skoro angażował się finansowo we wszystkie najważniejsze inwestycje II RP.

 

Zalicza się do niej budowa portu i stoczni w Gdyni czy Centralnego Okręgu Przemysłowego. Wprawdzie ten ostatni powstał jedynie częściowo, ale powodem była wojna, nie brak środków. Te ostatnie zapewniał właśnie Bank Gospodarstwa Krajowego. Instytucja ta zajmowała się też oddłużaniem i modernizacją strategicznych z punktu widzenia państwa zakładów przemysłowych (np. Zakładów Mechanicznych Ursus czy AZOT z Jaworzna).

 

 

Innym polem aktywności przedwojennego BGK było budownictwo mieszkaniowe. Zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych Polaków miało być pierwszym krokiem do pobudzenia koniunktury kraju, który – jak inne na kontynencie – był ofiarą Wielkiego Kryzysu z 1929 roku. Bank działał tu dwutorowo: z jednego strony obsługiwał fundusze państwowe, ale nie stronił też od angażowania własnych środków. Włączył się też w eksperymentalny rządowy program budowy tanich domów dla najuboższych. Był też udziałowcem Towarzystwa Osiedli Robotniczych. Więcej o warszawskiej części działalności BGK poczytasz w moim obszernym artykule sprzed kilku miesięcy.

 

 

 

Artystyczna lekcja historii

 

Wszystkie te wątki, których elementem wspólnym jest rozwój, bez trudu odnajdziesz na muralu. Są tu i domki z Koła i budowa gdyńskiej stoczni. Ale też akcenty, o których mogłeś nie wiedzieć: bombowiec „Łoś” – podarunek od pracowników banku dla II RP.

 

 

Oto jak o doborze motywów mówi o sama artystka, czyli Beata Szczecinska:

 

Centralna część kompozycji, odwołuje się do historii powstania banku, tj. reformy Władysława Grabskiego, papiery wartościowe, (motyw Zofii Stryjeńskiej) finansowanie przemysłu obronnego, budowa okręgu przemysłowego. Dalszy rozwój to inwestycje rozwijające polskie miasta. Innowacyjność, kreatywność, symbolizują  koła zębate, które stanowią motor napędowy rozwoju przedsiębiorczości.

Podczas projektowania inspirowałam się sztuką art déco. Starałam się łączyć znaczenia, bawić formą i kształtem.

 

Beata Szczecinska jest absolwentką Wydziału Grafiki krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych i laureatką nagrody Grant / Ello Creative Exellence Award 2017, Los Angeles. Z jej twórczością mogli zapoznać się m.inmieszkańcy Brasilii (w Muzeum Oscara Niemeyera) i Paryża (Palais de Tokyo). A o tym, że z BGK również w przeszłości współpracowali uznani artyści, dowiesz się z podcastu.

 

Mural to najbardziej efektowny, ale nie jedyny element odliczania do jubileuszu BGK. 29 maja między 18.00 a 20.00 bank zaprasza wszystkich stęsknionych za polaroidem. Osoby, które zamieszczą na swoim profilu zdjęcie na tle muralu, będą mogły skorzystać z jedynej okazji odwiedzenia miejsca niezwykłego jak sam BGK – jego skarbca.  A 31 maja z samego rana, w godz. 7.00-9.00 na przechodzących przez „Patelnię” będą czekały muffinki z logotypem BGK. To taki wieloosobowy odpowiednik urodzinowego tortu?.

 

Nie ukrywam, że tego rodzaju inicjatywy artystyczne nawiązujące do historii Warszawy czy szerzej, Polski, w takim miejscu, bardzo mnie cieszą. Jedynym mankamentem jest to, że uważna lektura całego muralu możliwa jest tylko bladym świtem! Później trzeba stosować fortele, by zrobić sobie zdjęcie bez przypadkowych bohaterów drugiego planu?.

 

Wszystkie stare zdjęcia pochodzą z Narodowego Archiwum Cyfrowego. Tekst powstał we współpracy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego.

 

 

Historia na „Patelni”. Warszawski Hyde Park

23 listopada 2023

Autor - Hanna Dzielińska