Autor - Hanna Dzielińska
Imprezy integracyjne dla firm to temat rzeka. Obrósł legendami. O tym, jak to alkohol płynął strumieniami. Jak zdegustowane żony wyprowadzały mężów grożąc rozwodem. Jak prezes nad ranem odjeżdżał w bagażniku limuzyny. Ba, na ich temat powstawały nawet komedie (?), dość ciężkie w odbiorze.
I pewnie dałabym temu wiarę, gdyby nie 11-letnie doświadczenie przewodnickie. Dzięki niemu mam kontakt z firmami, które mocno odstają od tego stereotypu. Nie idą na łatwiznę, nie zamawiają tylko kateringu i modnego piosenkarza. Poszukują nowych pomysłów i chętnie angażują się w działania, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się ekscentryczne, odlotowe i mało popularne. A potem wracają po więcej.
Skąd to wiem? To proste. Często to właśnie do mnie zwracają się kreatywne biznesy ale i wielkie korporacje, prosząc o wsparcie w przygotowaniu imprezy integracyjnej. „Bo Pani to robiła w życiu tyle ciekawych rzeczy [jakich, zerknij tutaj]”! „Bo po pracy w telewizji na pewno zostały Pani kontakty ze sławami”! I mój ulubieniec: „Po prostu mam nosa. Pani nam zaproponuje coś ekstra. Ja to wiem i już”. I jak tu nie kochać grup firmowych?.
Faktycznie, pomysłów ci u mnie dostatek i właśnie nadeszła pora, żeby przedstawić Ci kilka z nich.
Oglądasz czasem „Twoja twarz brzmi znajomo”? Fascynują Cię metamorfozy uczestników? Nic prostszego: wybierz dla swojego zespołu warsztaty charakteryzacji, a jutro w firmie może pojawić się weteran wojenny, Marylin Monroe czy król Zygmunt III Waza?.
Możecie też wybrać jeden motyw, na przykład związany tematycznie z Waszą branżą i wspólne warsztaty zakończyć niecodzienną sesją zdjęciową. Wiesz, ile osób wejdzie później na Waszą firmową stronę tylko po to, żeby zobaczyć panią prezes jako, powiedzmy, Cruellę Demon? I zaraz się okaże, że to właśnie dzięki temu humorystycznemu akcentowi że oprócz chwili radości zdecyduje się na współpracę właśnie z Wami?
Dla kogo: dla znudzonych swoim obecnym wizerunkiem, dla lubiących prace manualne, dla miłośników kina
Kiedy: gdy pogoda nie zachęca do wyściubiania nosa z biura/ przed rozdaniem branżowych nagród/ gdy atmosfera w firmie robi się ciut przyciężka
Naturalnym przedłużeniem tego typu imprezy integracyjnej jest:
Codziennie robisz dziesiątki zdjęć? Czasem przydają Ci się nawet do firmowych prezentacji? A może warto podszkolić w fotografii i mieć z niej przyjemność i satysfakcję? Dobre wyniki można osiągnąć już po pierwszym plenerowym miejskim szkoleniu. Będziesz zaskoczona!
Dla kogo: dla branż sprzedających produkty fizyczne/ dla prowadzących konta firmowe na portalach społecznościowych/ dla biznesów kreatywnych/ dla wszystkich, którzy mają telefony komórkowe?
Kiedy: podczas świątecznej iluminacji Warszawy/ kiedy zasięgi na Instagramie spadają/ kiedy świeci słońce/ kiedy bolą nogi od ciągłego siedzenia przy biurku
A jeśli mimo prób nie uda Ci się zrobić wymarzonego zdjęcia, pozostaje Ci:
To nie jest propozycja dla słabych ludzi. To nie jest propozycja dla wątłych ludzi. Chyba, że wątły i słaby chce – niczym biblijny Dawid – zmierzyć się z osiłkiem z innego działu (tym, który ciągle ma do niego jakieś anse) i pokazać mu, kto tu naprawdę jest królem lasu/podwórka/firmy/piętra [niepotrzebne skreślić].
O co chodzi? Ano można wybrać się na tor i… porzucać siekierami do tarczy. Team building w wersji, powiedzmy, pierwotnej. Integruje przez eliminację. Wyłania liderów. Bezwzględnie. Daje satysfakcję podobną do tej, z zabicia tura.
Dla kogo: dla zdenerwowanych/ dla szukających ekstremalnych doznań firmowych/ dla firm, chcących sprawdzić swoich pracowników w niecodziennych sytuacjach/ dla sfrustrowanych/ dla dziewczyn też, czemu nie?!
Kiedy: gdy każdy boi się wziąć odpowiedzialność za zespół/ kiedy ostatni przetarg nie poszedł po Twojej myśli/ po nocnym maratonie oglądania westernów
Ci, którzy wyjdą z tej imprezy cały, zasłużyli na:
O nie, wcale nie musisz dostać się na nią wpław, to zupełnie inna propozycja. Pokojowa. Rodzinna. Sielankowa. Koncyliacyjna. Zaczyna się od rejsu po Wiśle – porannego jeśli chcesz zobaczyć świt i zjeść śniadanie; popołudniowego, jeśli ma się zakończyć kolacją. Siedzicie na łajbie, sączycie napoje przyjemnościowe (albo rozgrzewacie się herbatą z termosu) a szalony przewodnik – w tej roli najchętniej obsadzam siebie – z zapałem wciąga Was w wir (nomen omen) miejskich historii.
Po drodze spotykamy ptactwo wodne/bobry/aligatory lub inne rzeczne stwory, a wreszcie lądujemy na wyspie z dala od miejskiego gwaru (choć, rzecz jasna, wciąż jesteśmy we Warszawie). Tu możecie spokojnie porozmawiać, zrobić burzę mózgów, przedyskutować ostatnie osiągnięcia albo zaplanować kolejne działania. Zakąszając jedzonkiem z gatunku turystycznego, przywiezionym samodzielnie, albo korzystając z profesjonalnego wsparcia cateringowego.
Dla kogo: dla zespołów, chcących w spokoju porozmawiać o nadchodzących wyzwaniach/ dla strategów i liderów zespołów/ dla amatorów ryb/ dla rodzinnych firm, które zapragnęły zorganizować sobie imprezę integracyjną?
Kiedy: Od maja do połowy października, wcześniej i później dostępna wersja dla morsów
A po rejsie i śniadaniu czeka:
To propozycja zbliżająca ludzi. W końcu nie ma nic lepszego niż wspólna zbrodnia?. No dobrze, tym razem przejdziemy na jasną stronę mocy i spróbujemy raczej znaleźć zabójcę niż sami mordować.
Gra miejska to dokonały sposób na sprawdzenie swoich umiejętności analitycznych, przećwiczenia współpracy, refleksu i szybkiego podejmowania decyzji. Uważaj, może być niebezpiecznie. To nie jest propozycja dla mięczaków.
Dla kogo: dla wątpiących w poczucie humoru swoich pracowników/ dla miłośników kryminałów/ dla dużych zespołów, nieznających się nawzajem a zmuszonych czasem do współpracy
Kiedy: kiedy tylko chcesz
Wspólna tajemnica złączy Twój zespół jeszcze bardziej, jeśli zdecydujesz się na:
Słyszałaś o lokalach, które są tak tajne, że trzeba być do nich wprowadzonym przez wtajemniczonych? Co powiesz, gdybym zaproponowała, że zabiorę Cię w takie miejsce? Ba, nawet kilka: w ciągu jednego popołudnia albo wieczoru poznasz więcej sekretnych miejsc niż możesz sobie wyobrazić!
Po odwiedzeniu ostatniego z nich każdy z uczestników wypija eliksir zapomnienia, żeby… sam wiesz po co, żeby te miejsca nadal miały swój sekretny charme.
Dla kogo: dla spędzających dużo czasu w open-space’ie/ dla ceniących prywatność/ dla prowadzących profile firmowe
Kiedy: gdy masz dosyć ciągłych spotkań w tym samym miejscu/ gdy przytłoczy Cię jesienna depresja/
Uff, na razie tyle. Znalazłaś/eś coś dla swojego zespołu? A może zaświtała Ci myśl, żeby taki wypadzik zorganizować sobie całkiem prywatnie, ze koleżankami, przyjaciółmi czy partnerem? Też dobrze, pamiętaj – jeśli będziesz potrzebować wsparcia w organizacji, koniecznie daj znać. A pod koniec miesiąca przedstawię Ci kolejnych kilka sposobów na niebanalne imprezy integracyjne.
Kontakt