Kontakt

Szukasz książki na wakacje? Jeśli interesujesz się Warszawą, mam dla Ciebie kilka rekomendacji: na plażę i na lato w mieście. Znajdziesz tu zarówno kryminały, jak i reportaże; powieść, której akcja rozgrywa się w PRL-u, ale i wznowienie wspomnień o jednym z najbardziej tragicznych okresów z dziejów miasta. Zapraszam do mojego autorskiego zestawienia.

 

 

Plac Konstytucji

Dominika Buczak, Wielka Litera

 

Na tę książkę trafiłam przypadkiem i to w księgarni położonej dwa kroki od tytułowego placu Konstytucji. Z miejsca mi się spodobała.

Raz – z powodu dynamizującego, acz prostego, zabiegu wprowadzenia dwóch planów czasowych (jednego z wczesnych lat 50. kiedy trwała budowa dzielnicy, drugiego – współczesnego). Ale z największą radością znalazłam tu dawnych rzemieślników, TPD-owskie szkoły, stare kawiarnie i miejsca, które stały się tłem dla wartkiej, wciągającej akcji. Dokumentację wykonała autorka naprawdę starannie. A może to po prostu wciąż wyczuwalne w powietrzu genius loci (autorka mieszka na MDM-ie)?

Tak czy inaczej jeśli chcesz przenieść się do Warszawy czasów trudnych wyborów, gorąco polecam Ci tę książkę. Sprawne pióro, zręczne oddanie klimatu epoki i dobrze poprowadzona akcja sprawia, że „Plac Konstytucji” polecam nie tylko w kategorii książki na wakacje. Warto zostać przy niej na dłużej.

 

 

 

 

Co ciekawe, choć książka wyszła niedawno, zdążyłam już wspomnieć o niej na spacerze dla pracowników jednej z warszawskich firm (jeśli chcesz, żebym pokazała miasto również Twoim pracownikom,  koniecznie do mnie napisz). Powód? Jedna z moich bohaterek, Jadwiga Grabowska, mieszkała w dzieciństwie w kamienicy Pod Syrenami, tej samej, skąd pochodziła przyjaciółka głównej bohaterki „Placu Konstytucji”.

 

Dlatego tym bardziej cieszy, że autorka, Dominika Buczak opisuje już dalsze losy bohaterów debiutanckiej powieści. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejna książka będzie lepiej promowana.

 

Dominika Buczak: Plac Konstytucji, Wydawnictwo Wielka Litera

 

 

Głos przeszłości

Zbigniew Zborowski, Czarna Owca

 

Kilka tygodni temu na księgarnianych półkach pojawiła się nowa książka Zbigniewa Zborowskiego. Przyznam, że dotąd nazwisko autora nie mówiło mi wiele, choć staram się trzymać rękę na pulsie odnośnie pozycji, w których Warszawa gra pierwsze skrzypce.

 

Prędko okazało się, dlaczego nie kojarzyłam autora: choć „Głos przeszłości” to jego szósta powieść, z poprzednich akcja tylko jednej rozgrywała się w stolicy. Uff, odetchnęłam z ulgą. A potem przeczytałam i… polecam! To historia z czasów okupacji, która zręcznie splata się ze współczesnymi bolączkami miasta. Jakimi? Wskazówka jest już na okładce: chodzi o czyścicieli kamienic i stojące za akcją odzyskiwania domów dramaty ich wieloletnich mieszkańców.

 

 

 

 

Temat jest nośny, ale to może być też pokusa, by na nim osnuć wątłą, miałką historię. Ale nie w tym przypadku. Tu mamy do czynienia zarówno z wielowymiarowymi, niejednoznacznymi postaciami współczesnych bohaterów (którzy pomagają w hospicjum, a wcześniej… na potęgę kradli samochody), jak i wiarygodnymi psychologicznie bohaterami z przeszłości.

Jako przewodnik zwracam baczną uwagę na to, czy autor dobrze przygotował się do swojej roli. I muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona. Zbigniew Zborowski wykonał solidną pracę dokumentacyjną, przypominając mało znane epizody z życia Armii Krajowej i życia w getcie. Również współczesna Warszawa nie ogranicza się do dobrze znanego Śródmieścia, ale razem z bohaterami wchodzimy też w zaułki starej Woli, arterie Ursynowa a nawet niepozorne zaplecze okolic mostu Siekierkowskiego.

 

 

Za mną autor

 

 

To lektura, która zadowoli zarówno miłośników historii, jak i tych, których najbardziej frapuje intryga, trupy i zbrodnia. Czyta się ją szybko, więc jeśli szukasz lektury na weekendowy wypad na plażę, to będzie w sam raz.

 

Zbigniew Zborowski: Głos przeszłości, Wydawnictwo Czarna Owca

 

Pokój z widokiem. Lato 1939

Marcin Wilk, W.A.B.

 

To nie jest książka, której bohaterką drugiego planu jest Warszawa. Choć jej autor, Marcin Wilk, przemierza całą przedwojenną Polskę, żeby zebrać migawki z lata 1939 w różnych jego przejawach, wyraźnie czuć, że sercem związany jest z Krakowem. To to miasto jest punktem odniesienia i najczęściej powracającym miejscem na kartach książki.

 

 

 

 

Czemu zatem „Pokój z widokiem. Lato 1939” trafia do tego zestawienia? W kategorii „książki na wakacje” sprawdza się znakomicie, nie tylko z racji tematu i odpowiadającej mu, beztroskiej okładki.

Jedną z jego bohaterek, której losy śledzimy od wyjazdu z  Tarnowa jest Maria Huber.  Nazwisko nic Ci nie mówi? Nic dziwnego: od sierpnia 1944 roku żyjąca wciąż pani architekt występuje pod nazwiskiem męża, Macieja Piechotki. Ten duet to nie tylko autorzy bodaj najpełniejszego przeglądu drewnianych synagog w naszym kraju, ale też projektanci wielu stołecznych osiedli mieszkaniowych, m.in. Bielany I-IV. Była też współpracownicą Jana Zachwatowicza przy projekcie odbudowy archikatedry Św. Jana.

 

Do czego służy plaża

Ale książka, jak wspomniałam, nie koncentruje się na Warszawie. To wciągająca, reporterska opowieść o tym, jak upływało lato 1939 roku w mniejszych i większych miejscowościach, w rodzinach biednych, średniozamożnych i bardzo bogatych. To zatrzymane w kadrze wspomnienia dzieci, staruszków i dorosłych układające się w swoistą przestrogę. I zachętę, by nie ignorować rzeczywistości, by za jakiś czas nie musieć tego żałować.

 

 

 

 

Każdy rozdział kończy się cytatem z ówczesnej prasy, niekiedy – zaskakująco aktualnym.

 

Przed upałem ucieczka jedna: na plażę nad rzeką. […] Niektórzy kąpią się. Jednak to bynajmniej nie charakteryzuje plażowiczów. Na plażę ucieka mąż przed żoną, żona przed mężem, dyrektor teatru przed aktorami, prokurent przed pryncypałem a pryncypał przed członkami rady nadzorczej. Może być także na odwrót. Czyli – jak mówi pewien wzruszający wilnianin – na odwrotnie…

Plaża ma swoje niedające się zatuszować zasługi wobec higieny osobistej poszczególnych indywiduów. Indywidua, które przez cały rok potrafią nie myć nóg, przed udaniem się „na piasek” robią to z siedemdziesięcio-, a niekiedy i osiemdziesięcioprocentową skrupulatnością […].

Nie można wreszcie milczeniem pomijać „plaż zwariowanych”. Na plaże takie przychodzą ludzie z patefonami, gramofonami i trąbkami, tańczą i hałasują. Jakiś tam „taniec śmierci” uprawiany przez dzikie plemiona jest przeraźliwą ciszą w porównaniu z kakofonią „plaż zwariowanych”. Naprawdę więc, nie można ich milczeniem pomijać! Plaże takie mijamy wydając okrzyki wściekłości.

Kurier Wileński

 

Marcin Wilk: Pokój z widokiem. Lato 1939, Wydawnictwo W.A.B.

 

 

Nie umieraj do jutra

Wacław Gluth-Nowowiejski, Marginesy

 

„Przebywanie na terenie Warszawy osobom do tego nieupoważnionym zabronione jest pod karą śmierci” – takie tablice stanęły w stolicy po Powstaniu Warszawskim. Ale nie wszyscy przestraszyli się tej groźby. O nich właśnie traktuje książka „Nie umieraj do jutra”, której trzecie wydanie (po tym z 1975, i 1982. roku) od niedawna można znaleźć w księgarniach.

 

To dziesięć opowiadań o warszawskich Robinsonach, którzy w piwnicach, na strychach czy naprędce organizowanych kryjówkach zostali w mieście po Powstaniu. Ich autorem jest Wacław Gluth-Nowowiejski (rocznik 1926), żołnierz Armii Krajowej, plutonowy podchorąży „Wacek”, walczący w obwodzie „Żywiciel”.

 

 

 

 

Pod ziemią i na strychu

 

To przejmujące historie, które warto poznać właśnie teraz, gdy miasto kolejny raz przygotowuje się do obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego. Wśród bohaterów znajdziemy m.in. Mariana Uramowskiego, jedynego żołnierza „Baszty” ukrywającego się na Mokotowie 100 dni po upadku Powstania. „Kora”, podoficer Armii Krajowej urządził sobie kryjówkę na Szustra róg Puławskiej i w porównaniu z innymi bohaterami książki radził sobie wyśmienicie.

 

Zorganizował WC, stanowisko do codziennego golenia, znalazł nawet (ukryte w stole) zagraniczne papierosy liczone w setkach sztuk. Jego największymi wrogami były początkowo ekipy podpalające kamienice, a potem… śnieg (uniemożliwiający bezpieczne wyjście) i dojmująca samotność. Kiedy odkrył, że struny głosowe – nieużywane – odmawiają posłuszeństwa, zaczął na nowo uczyć się mówić.

 

Inaczej przedstawiała się historia Jakuba Wiśni oswobodzonego z Gęsiówki, którego losy splotły się z Czesławem Lubaszką (piekarzem przed- i powojennym) i jego kompanów. Obie grupy (Wiśni towarzyszyli inni ocaleni z getta) kilka miesięcy spędziły w jamach w okolicach Twardej i Mariańskiej. Jeszcze inaczej Gabriela Cybulskiego, świadka rzezi Woli i swoistego rekordzisty wśród warszawskich Robinsonów: w kryjówce na Ogrodowej spędził on pięć miesięcy i 10 dni.

 

Kilka jesiennych i zimowych miesięcy 1944 roku to dość mało znany okres z życia miasta. Tym bardziej polecam Ci lekturę „Nie umieraj do jutra”. Dowiesz się z niej tyle, że pewnie bez trudu wybaczysz podpisy typu „niemiecki nazista”. Choć przy dwóch korektorach i jednej redaktorce można by wyeliminować takie „kwiatki”.

 

„Golgota Warszawy” wydarzyła się właśnie latem, dlatego książki na wakacje w stolicy to też literatura powstańcza i wspomnieniowa, w naszym mieście nie może być inaczej.

 

Wacław Gluth-Nowowiejski: Nie umieraj do jutra, Wydawnictwo Marginesy

 

 

Co dzień świeży pieniądz czyli dzieje Bazaru Różyckiego

Marek Miller, NCK

 

Czy książki na wakacje muszą być beletrystyką? Niekoniecznie. Dlatego na koniec wybrałam dla Ciebie coś całkiem innego. Dość powiedzieć, że ta książka powstała siłami pracowników i studentów Laboratorium Reportażu Wydziału Dziennikarstwa UW. Pomysłodawcą i pewnego rodzaju łącznikiem między lokalną społecznością a autorami stał się Marek Nowakowski. „Reżyserem i dyrygentem” – jak sam siebie opisał – był Marek Miller. Przez dziesięć lat uczestnicy projektu zbierali relacje bezpośrednich świadków i uczestników wydarzeń. Wśród rozmówców znaleźli się oczywiście kupcy, ale i gawędziarze, dziennikarze, złodzieje i fryzjerzy.

 

Tom I nosi podtytuł „Za cara, sanacji i Niemca” i każda z tych części zaczyna się kalendarium, poświęconym nie tylko dziejom Bazaru Różyckiego, ale i handlowej czy historii zaopatrzenia Warszawy w danym momencie. Książka pełna jest też rycin i fotografii luźno bądź zupełnie niezwiązanych z bazarem, bo główny bohater stał się pretekstem do opowiedzenia o historii dzielnicy.

 

 

 

 

Narracja prowadzona jest wielogłosowo, ale sprawny dobór wypowiedzi sprawia, że nie mamy poczucia chaosu i zagubienia, tylko dynamiczną wymianę opinii (można by powiedzieć: jak na bazarze?).

Książka jest cennym wkładem w piśmiennictwo na temat prawobrzeżnej Warszawy i ciekawym dokumentem życia codziennego tej części miasta. Warto mieć ją na półce, nie tylko, jeśli jest się przewodnikiem.

 

Marek Miller: Co dzień świeży pieniądz czyli dzieje Bazaru Różyckiego, Wydawnictwo Narodowego Centrum Kultury

 

 

A jeśli lektura artykułu „Książki na wakacje z Warszawą w tle” zainspiruje Cię do odkrywania miasta, podpowiedzi, co zobaczyć,  znajdziesz tutaj i tutaj. 6 lipca o 18.00 zapraszam natomiast na spacer o stojących nad Wisłą pomnikach. A jeśli chcesz, żebym przygotowała dla Ciebie prywatną wycieczkę, propozycje znajdziesz tutaj.

 

 

Książki na wakacje z Warszawą w tle

11 listopada 2023

Autor - Hanna Dzielińska